Popularne są "domówki", ale młodzi bywają też w lokalach.
Polska młodzież prowadzi intensywne życie towarzyskie.
Coraz więcej młodzieży finansuje rozrywki z pracy zarobkowej - wynika z badań "Fanta Raport" przeprowadzonych przez naukowców. Jak wyjaśnił PAP autor badań, socjolog dr hab. Jacek Kurzępa z Wydziału Zamiejscowego Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, domówki to spotkania w prywatnym domu lub na stancji, podczas których młodzież rozmawia, pije, je przekąski, słucha muzyki i - jeśli jest taka możliwość - tańczy. 51 proc. uczestników takich prywatek pije alkohol. Uczestnictwo w domówkach deklaruje 49 proc. badanych, z czego 51 proc. co najmniej raz w tygodniu.
"Młodzi uczestniczą w domówkach, bo lubią być w gronie przyjaciół i znajomych. Taką opinię prezentuje 92 proc. badanych. Powodem jest też to, że na co dzień odczuwają barierę finansową, która uniemożliwia im pójście do klubu (7 proc.). Młodzi czują się bezpieczniej w domu (9 proc.), a domówka jest też dobrą okazją do wypicia alkoholu (4 proc.)" - podkreślił Kurzępa. Jak dodał, w ten sposób bawią się przeważnie licealiści i studenci.
43 proc. respondentów uprawia clubbing (57 proc. z nich co najmniej dwa - trzy razy w miesiącu). W przypadku pobytu w klubie wskaźnik spożywania alkoholu jest wyższy niż na domówce (63 proc.). "Życie klubowe jest bardziej dynamiczne i skupione na alkoholizowaniu się, tańcu, rozmowach, poznawaniu nowych ludzi i flirtowaniu. Młodzi chętnie w nim uczestniczą, gdyż są tam ich znajomi (46 proc.), bo czasem chcą uciec od codzienności (38 proc.) lub posłuchać i zobaczyć DJ-ów, którzy robią show (26 proc.). Innym wymienianym powodem jest po prostu chęć spotkania się ze znajomymi bez względu na rodzaj granej muzyki (21 proc.)" - wyjaśnił socjolog.
Osoby, które nie mają możliwości, aby uczestniczyć w domówkach lub chodzić do klubów, organizuje spotkania zwane "miejscówkami". 21 proc. badanych robi to codziennie. To głównie rozrywka najmłodszej młodzieży. "Gimnazjaliści znajdują sobie miejscówkę na blokowisku, na terenie otwartym np. nad rzeką lub w centrum handlowym. Tam spotykają się, żeby poplotkować, pośmiać się, spędzić czas z przyjaciółmi" - powiedział.
Robią to, jak wynika z ankiet, bo nie ma innego miejsca (21 proc.), bo to jest ich terytorium (19 proc.), bo nikt im nie przeszkadza i oni nikomu nie wchodzą w paradę (10 proc.).
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.