Sprawność sprzętu polskiego kontyngentu w Afganistanie wzrosła, ale także przeciwnik jest coraz aktywniejszy - ocenił minister obrony Bogdan Klich, który odwiedził w czwartek bazy Ghazni i Warrior, gdzie stacjonują polscy żołnierze.
"Z 86 rosomaków mamy 76 sprawnych, z 30 pojazdów klasy MRAP (wysokiej odporności na miny - PAP) sprawnych jest 26, z sześciu śmigłowców Mi-24 sprawne są cztery. Podniesienie sprawności sprzętu podnosi bezpieczeństwo naszych żołnierzy, a sprzęt będzie sukcesywnie dosyłany" - zapowiedział szef MON.
Wyraził zadowolenie, że Polacy mogą korzystać z użyczonego przez Amerykanów sprzętu do rozminowywania. "Do tej pory mogliśmy korzystać z jednego takiego zestawu w zależności od potrzeb, teraz do obu głównych baz mamy przydzielone dwa zestawy, trzeci zestaw jest udostępniany zależnie od potrzeb. To istotny typ sprzętu, bo zagrożenie improwizowanymi ładunkami wybuchowymi jest i pozostanie duże" - mówił.
Za największe wyzwanie Klich uznał rosnącą aktywność przeciwnika. "Opisywano mi sytuację wokół bazy, gdzie od czasu do czasu zdarzają się ostrzały rakietowe, co zawsze jest wyzwaniem dla dowódcy kontyngentu i dowódcy zespołu bojowego" - powiedział szef MON. "Nasi żołnierze przeszli do kontrofensywy, aby odsunąć tych, którzy zagrażają bazie, na bezpieczną odległość" - dodał minister, któremu zademonstrowano odstraszające strzelanie z haubic w kierunku pobliskich wzgórz, skąd baza Warrior bywa ostrzeliwana. Szef MON dodał, że rozszerzono patrolowany teren, by odepchnąć przeciwnika. "Niestety, jak w całym Afganistanie, granice stanowi zaludniona część terenu, czyli wioski, do których nie wolno strzelać i gdzie chronią się talibowie" - powiedział.
Dowódca polskiego kontyngentu gen. Janusz Bronowicz wspomniał o środowym ataku na polski konwój. "Na szczęście wybuch miał miejsce między jednym a drugim pojazdem. Poza zbiciem szkła reflektora w rosomaku, na szczęście żadnych szkód nie ma" - powiedział generał. Przyznał, że od początku marca widać wzmożoną aktywność ruchu oporu po zimie, i że stale ona rośnie. "Aktywność przeciwnika jest większa niż rok temu. Jeśli porównamy dane statystyczne z ubiegłego roku i lat wcześniejszych, aktywność przeciwnika wzrasta o sto procent. Aby zapewnić maksimum bezpieczeństwa, podjęliśmy inicjatywę, by zepchnąć przeciwnika poza promień zasięgu środków bojowych przeciwnika, czyli ponad osiem kilometrów od bazy" - dodał.
Klich powiedział, że tym razem nie ma żadnych tematów politycznych do omówienia z dowódcami Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie. "Spotykam się z żołnierzami w nastroju przedświątecznym, w lepszym nastroju niż przed poprzednimi świętami, bo w ciągu ostatnich miesięcy nie odnotowaliśmy żadnych strat. Przywożę głównych dowódców - szefa Sztabu Generalnego gen. Franciszka Gągora, dowódcę operacyjnego gen. Bronisława Kwiatkowskiego, dowódcę wojsk specjalnych gen. Włodzimierza Potasińskiego i dowódcę wojsk lądowych gen. Tadeusza Buka - tych, którzy dowodzą polskimi siłami zbrojnymi i są odpowiedzialni za przebieg tej misji" - powiedział Klich. "Chciałbym, żeby dla żołnierzy to był ważny moment, tak jak dla mnie, bo bycie z żołnierzami w Wielkim Tygodniu to nie tylko obowiązek, ale i prawdziwa przyjemność. Oni tu walczą, realizują bardzo trudne zadania, więc trzeba ich wesprzeć" - zaznaczył.
Obecnie w Afganistanie kończy służbę szósta zmiana polskiego kontyngentu. Kolejna, która już stopniowo przyjeżdża na miejsce, będzie liczyć 2600 osób w Afganistanie i 400 żołnierzy strategicznego odwodu, który w razie potrzeby będzie można przerzucić na miejsce. Jesienią amerykański batalion liczący od 800 do 1000 żołnierzy będzie pod polskim dowództwem.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.