Droga Krzyżowa przeszła w Wielki Piątek w sanktuarium pasyjno-maryjnym w Kalwarii Zebrzydowskiej. Metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz w słowie pasterskim wspominał mękę Chrystusa i śmierć Jana Pawła II, której piąta rocznica przypada tego dnia.
"Jakże wymowna i wzruszająca jest zbieżność piątej rocznicy śmierci (...) Sługi Bożego z dzisiejszym Wielkim Piątkiem, dniem męki i śmierci naszego Pana. Jezus utożsamił się do końca z losem człowieka. Utożsamił się również z tym, co w tym naszym losie jest najtrudniejsze, a więc z bólem, cierpieniem i śmiercią. On to wszystko przyjął na siebie i przemienił, nadając sens temu, co wydaje się absurdalne i bezsensowne. Odtąd, od pierwszego Wielkiego Piątku w dziejach człowieka i od dnia zmartwychwstania Jezusa każde ludzkie cierpienie znajduje ukojenie, każda łza będzie otarta, śmierć każdego człowieka nie będzie końcem, lecz początkiem nowego życia" - mówił metropolita.
Kardynał Dziwisz zapewniał, że wierni nie zapomną "lekcji umierania", jakiej udzielił Jan Paweł II. "To umieranie było w jakiś głęboki sposób wpisane w całą jego pasterską posługę. () Zostawił nam ogromne bogactwo nauczania (...). Ale Ojciec Święty nauczał również swoim życiem, postawą, spojrzeniem na świat i człowieka. Nauczał nas swoją świętością, całkowitym oddaniem sprawom Bożym. I wreszcie Jan Paweł II nauczał nas swoim cierpieniem, dźwiganiem krzyża choroby, słabości i wreszcie śmierci. Możemy powiedzieć, że ewangelizował świat swoim osobistym krzyżem" - mówił.
Hierarcha przypomniał, że Ojciec Święty "odchodził z wielką godnością z tego świata". "Odchodził z wielkim spokojem, bo wiedział gdzie idzie. Czekał na to spotkanie, bo chciał ujrzeć Jezusa; doświadczyć tego, co nauczał. Odchodził spokojnie na ostateczne spotkanie ze swym Stwórcą i Panem, któremu służył przez całe życie, () z nadzieją, że Go zobaczy, twarzą w twarz. () Tak odchodząc przywrócił godność ludzkiemu umieraniu, a więc najtrudniejszej rzeczywistości wpisanej w nasz los. () Śmierć była ostateczną pieczęcią, potwierdzającą to wszystko, czym żył, co przekazywał innym w swojej pasterskiej służbie" - podkreślił.
Procesja Drogi Krzyżowej wyruszyła w piątek o świcie spod Domu Kajfasza. Wierni przypatrywali się scenom męki Zbawiciela, inscenizowanym przez ojców bernardynów oraz świeckich z różnych rejonów Polski, którzy wcielili się w postacie sprzed dwóch tysięcy lat. Słuchali także kazań przy poszczególnych stacjach Drogi Krzyżowej.
Spod Domu Kajfasza wierni dotarli Dróżkami Męki Pańskiej do Ratusza Piłata. To tam odczytany został "Dekret skazujący Jezusa na śmierć przez Piłata", a kazanie wygłosił kardynał Dziwisz.
W południe procesja dotrze do kościoła Ukrzyżowania. W świątyni odprawiona zostanie liturgia wielkopiątkowa. Ciało Chrystusa w Eucharystii zostanie przeniesione do Kaplicy Grobu na szczycie Góry Ukrzyżowania. Do niedzieli będzie trwała jego adoracja.
Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej jest jednym z głównych ośrodków kultu maryjnego w Polsce. Jego fundatorami była w XVII wieku rodzina Zebrzydowskich. Równolegle z klasztorem Bernardynów wybudowano Dróżki Męki Pańskiej, przypominające kompozycją topograficzną i architektoniczną miejsca święte w Jerozolimie.
Misterium Męki Pańskiej odprawiane jest w sanktuarium kalwaryjskim od początku jego istnienia. W inscenizację wydarzeń Wielkiego Tygodnia zaangażowanych jest co roku około 130 aktorów-amatorów.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.