5 lat temu, 15 sierpnia 2013 r., zmarł Sławomir Mrożek jeden z najwybitniejszych polskich dramaturgów współczesnych, autor m.in. "Tanga", a także jeden z najpoczytniejszych, obok Stanisława Lema i Witolda Gombrowicza, prozaików. Mrożek zapamiętany został również, jako zjadliwy prześmiewca i milczek.
"Był jednym z rzeczywiście ostatnich wielkich mistrzów literatury polskiej ostatniego półwiecza. Przede wszystkim był wielkim krytykiem cywilizacji współczesnej i to nie tylko z punktu widzenia polityki. (...) Tutaj pojawia się kwestia zderzenia mędrka i chama - najbardziej charakterystyczny przykład mówienia Mrożka o współczesności, cecha główna jego wizji społeczeństwa" - mówił prof. Jerzy Jarzębski po śmierci Mrożka.
Dzieła Mrożka były wystawiane na wielu polskich scenach, a kolejne premiery "Tanga" w rozmaitych krajach, zdaniem prof. Jarzębskiego, były "burzą, która przeszła przez teatr światowy". Jan Kott, polski krytyk i teoretyk teatru pisał w 1965 r. w "Dialogu" - "Witkacy przyszedł za wcześnie, Gombrowicz jest obok, Mrożek pierwszy przyszedł w samą porę. I to na obu zegarach: polskim i zachodnim".
W książce "Mrożek w odsłonach" (2014 r.) zebrano wspomnienia osób, które znały Mrożka w różnych okresach życia pisarza - od dzieciństwa po ostatnie lata, gdy często bywał w szpitalach. Ze wspomnień wyłania się obraz osoby nieprzystępnej, wiecznie milczącej, zawzięcie broniącej swej prywatności. Tylko niektórym dane było poznać Mrożka serdecznego i otwartego.
Ryszard Szewczyk chodził z Mrożkiem do jednej klasy w gimnazjum. Zapamiętał go jako chłopca unikającego konfliktów z rówieśnikami i sportów. Inny kolega szkolny Janusz Majewski zapamiętał jego komiksy, w których wyśmiewał się profesorów. Na studiach architektonicznych Mrożek sprawiał wrażenie, jakby miał jakiś straszny kompleks, być może na tle swojej biedy i prowincjonalnego pochodzenia, a także wyglądu - był wysoki, chudy i dziwacznie ubrany. "Ja tego wszystkiego co chłopskie nienawidzę" - tak miał mówić autor "Tanga" o tradycji polskiej wsi.
W legendarnym domu krakowskich pisarzy przy ul. Krupniczej Mrożek przez siedem lat dzielił mieszkanie ze Stanisławem Czyczem, który nazywał autora "Tanga" "Tym Skąpym Skurwysynem Sławkiem Mrożkiem". Podobno widzieli się w tym czasie kilka razy, tylko dlatego, że Mrożek nie usłyszał w porę, że współlokator jest w korytarzu i spotkali się w drzwiach. Powodem tak ścisłej izolacji miała być, wedle Czycza, socjopatia Mrożka połączona ze wstrętem do pożyczanie komukolwiek pieniędzy. Poza tym we wspomnieniach współlokatora Mrożek zapisał się jako człowiek niezwykle pracowity i prowadzący uporządkowany tryb życia. Wstawał rano, gimnastykował się, a potem cały dzień pisał z przerwami na obiad i wieczorne wyjście do knajpy. Czycza wykorzystywał do tłumaczenia gościom, że aktualnie nie ma go w domu i nie wiadomo, kiedy wróci.
Niechęć Mrożka do prowadzenia rozmów stała się przedmiotem licznych anegdot. W pewnym okresie zamiast się witać wręczał znajomym karteczki z napisem "Co u ciebie?". Adam Włodek próbował go przechytrzyć i pewnego razu pierwszy wręczył Mrożkowi kartkę z napisem "Co słychać?". Mrożek spokojnie wydobył z pugilaresu odpowiedź: "Po staremu". Milczenie Mrożka było interpretowane w najrozmaitszy sposób. Bronisław Maj, który w latach 90. jadał z Mrożkiem obiady w knajpie Guliwer, twierdzi, że milczeli przy tych posiłkach porozumiewawczo "o perfidii i niegodziwości kobiet, o powszechnym triumfie kretynizmu" oraz "o niepokojąco wysokim prawdopodobieństwie śmierci".
Antoni Libera próbował w 2006 roku przeprowadzić z Mrożkiem wywiad publiczny na deskach Teatru Współczesnego w Warszawie. Na błyskotliwe pytania Mrożek odpowiadał milczeniem, aż po kilku próbach Libera zapytał zirytowany: "To nie masz mi nic do powiedzenia?" na co Mrożek odpowiedział: "Nic", co zakończyło rozmowę. Słynna była afera z niemiecką dziennikarką, która próbowała zrobić z Mrożkiem wywiad. Pierwsze pytanie brzmiało: "Co pan czuje, gdy siada pan nad kartką białego papieru?", na co pisarz odrzekł: "niech mnie pani w dupę pocałuje" i wyszedł.
Większość wspomnień podtrzymuje legendę Mrożka jako milczącego mizogina i patologicznego skąpca. Z tymi opowieściami próbuje polemizować Anna Zaremba z wydawnictwa Noir Sur Blanc, która zapamiętała go jako miłego rozmówcę i autora, który nie próbował negocjować honorariów, godząc się na rzetelne, choć niewygórowane propozycje. "Mizantrop, milczek, nudziarz... nie ma chyba wad, których nie przypisywano by Mrożkowi. Ja zapamiętałam go jako mężczyznę o figlarnym uśmiechu i oczach skrzących się inteligencją, ciekawego świata i ludzi, obdarzonego znakomitą, rzadko spotykaną pamięcią, prawdziwie zainteresowanego wszystkim, co ludzkie; mężczyznę, z którym można było się śmiać, i z którym łatwo się było porozumieć, jeśli tylko zaakceptowało się, że rozmowa może czasem oznaczać porozumienie bez słów" - tak wspomina Vera Michalska-Hoffmann.
W 2017 r. ukazała się książka "Sławomir Mrożek Leopold Tyrmand. W emigracyjnym labiryncie. Listy 1965-1982". Motywami korespondencji była nienawiść do komunizmu, krytyka społeczeństw Zachodu, wyśmiewanie się z poprawności politycznej, kąśliwe uwagi na temat kobiet i wyrzekanie na los emigranta.
W listach widać jak pomiędzy pisarzami kształtuje się wspólnota przyjaźni samotnych wojowników, którzy kontakty z kobietami traktują jako stratę czasu, przeznaczonego na uprawianie sztuki i walkę o pryncypia.
Sławomir Mrożek urodził się 29 czerwca 1930 roku w małym galicyjskim miasteczku - Borzęcinie - gdzie jego ojciec pracował jako urzędnik pocztowy. Omyłkowo w borzęcińskiej kancelarii wpisano mu inną datę urodzenia - 26 czerwca. Przyszły pisarz ukończył krakowskie gimnazjum im. Nowodworskiego, potem studiował architekturę, filozofię orientalną i sztukę. Od 1950 r. współpracował z "Dziennikiem Polskim", krakowskim Teatrem Satyryków, studenckim teatrem satyrycznym "Bim - Bom" z Gdańska, kabaretem "Szpak" i "Piwnicą pod Baranami". Pierwszy sukces odniósł w 1950 roku - otrzymał nagrodę "Szpilek" za rysunkowe żarty. Od 1953 r. Mrożek publikował systematycznie serie satyrycznych rysunków. Dzięki nim, a także pełnym czarnego humoru opowiadaniom, wcześnie stał się autorem niezwykle popularnym, zajmującym osobne miejsce we współczesnej polskiej literaturze.
Debiutem książkowym Mrożka stały się wydane w 1953 roku zbiory satyrycznych opowiadań - "Opowiadania z Trzmielowej Góry" i "Półpancerze praktyczne". W roku 1956 ukazała się powieść satyryczna "Maleńkie lato", a w 1957 roku tom opowiadań "Słoń" oraz zbiorek rysunków "Polska w obrazkach". Mrożek - dramaturg debiutował wystawioną w Teatrze Dramatycznym w Warszawie w 1958 roku sztuką "Policja".
Do 1963 roku ukazały się w Polsce min. "Ucieczka na południe" (1961), kolejny tom opowiadań - "Deszcz" (1962) - i sztuki teatralne, m.in. "Indyk" (1961), "Karol" (1961), "Na pełnym morzu" (1961), Zabawa (1962), "Kynolog w rozterce" (1962), "Czarowna noc (1963), "Śmierć porucznika" (1963) i jeden z najważniejszych utworów Mrożka - "Tango" (1964). W latach 60. Mrożek stawał się popularny poza granicami kraju - w 1963 roku w Niemczech wydano trzytomowy zbiór jego dramatów; we Francji za "Słonia" otrzymał "Prix de l'Humour Noir", a trzy lata później ukazało się tam dwutomowe wydanie jego sztuk.
W 1963 roku Mrożek wyjechał do Włoch, myśląc o pozostaniu na stałe za granicą. Przez osiem lat mieszkał na włoskiej Riwierze, starając się o przedłużenie paszportu polskiego - nie chciał wchodzić w otwarty konflikt z polskimi władzami, by zachować kontakt z czytelnikami w kraju. Inwazja na Czechosłowację w sierpniu 1968 roku zburzyła ten układ. Mrożek ogłosił w paryskiej "Kulturze" list protestacyjny, rozpoczął starania o azyl we Francji (10 lat później uzyskał francuskie obywatelstwo, a w 2003 roku Legię Honorową za wkład w rozwój literatury francuskiej).
Obowiązujące od 1968 roku embargo na publikowanie Mrożka złagodzono w Polsce w 1973 roku. Ukazały się wówczas m.in. "Szczęśliwe wydarzenie" (1973), "Rzeźnia" (1973), "Emigranci" (1974). Po wprowadzeniu stanu wojennego Mrożek ogłosił na Zachodzie "List do cudzoziemców", zabronił też publikowania swoich utworów w peerelowskiej prasie i pokazywania sztuk w reżimowej telewizji. Natomiast w polskich teatrach sztuki Mrożka - m.in. "Vatzlav", "Ambasador" - święciły w tym okresie tryumfy.
W obuplikowanym w 1987 r. "Portrecie", pełnym nawiązań do "Dziadów", "Kordiana", do Gombrowicza i Miłosza, Mrożek dokonał rozrachunku z własną, młodzieńczą fascynacją komunizmem.
W 1989 r. Mrożek wraz z żoną - Susaną - przeprowadzili się do Meksyku na farmę Epifania. Lata 90. przyniosły wydanie "Dramatów", "Małych próz" i "Rysunków" (1991) oraz "Miłości na Krymie" (1993). Pisarz przebył operację tętniaka mózgu, musieli też wraz z żoną zrezygnować z pobytu w Epifanii. W 1996 roku Mrożkowie wrócili do Krakowa. Susana nigdy nie chciała być "panią pisarzową" toteż w Krakowie szybko znalazła zajęcie, które ją pochłonęło. "Mąż ma swoje książki - mówiła w jednym z wywiadów - ja prowadzę restauracje. Sądzę, że kobiece ambicje bardzo się liczą. Nie mam feministycznych poglądów. Nie jestem jednak przyzwyczajona, by być tylko żoną. Mam bowiem swój zawód".
Spośród czterech dramatów Mrożka powstałych w latach 90. ub. wieku najważniejsza, zdaniem krytyki, jest "Miłość na Krymie" (1993), w której wątek uczuciowy łączy się z próbą syntetycznego ukazania dziejów Rosji - carskiej, bolszewickiej i postsowieckiej.
Sześć lat później pisarz miał udar mózgu, po którym został dotknięty afazją (utratą zdolności posługiwania się językiem, zarówno w mowie, jak w piśmie). Lekarz poradził mu spisywanie wspomnień w celach terapeutycznych. Efekt tej pracy - autobiograficzna książka pt. "Baltazar" została opublikowana w 2006 roku. W czerwcu 2008 roku pisarz po raz drugi zdecydował się na emigrację ze względu na stan zdrowia. Osiadł w Nicei.
Wydarzeniem literackim była publikacja trzech tomów "Dziennika", który pisarz prowadził przez prawie 40 lat, od 1962 do końca 1999 roku. W "Dzienniku" Mrożek stworzył obraz całej epoki, ale też w niespotykany do tej pory sposób odsłonił przed czytelnikami swoją prywatność. W zapiskach Mrożka dominuje ton niezadowolenia z siebie i ze świata, wyłania się z nich obraz dramaturga walczącego z permanentnym kryzysem twórczym, nadmiernym pociągiem do alkoholu i kompleksami.
"Nie jestem ani genialny, ani nie mam wyjątkowych zdolności. (...) Mogłem być znacznym pisarzem polskim. Nie będę nikim szczególnym na miarę więcej niż polską" - podsumowywał w maju 1971 roku 41-letni pisarz. "Za wielki na Polskę, za mały na świat. Samemu być - za głupi, z innymi - za mądry" - pisał o sobie Mrożek na początku 1973 roku. Ale krytyczny był nie tylko wobec samego siebie, ale właściwie wobec całej rzeczywistości. "Świat chyba zawsze był wstrętny, tylko mnie się wydawało, że jest nieco mniej wstrętny" - pisał Mrożek w maju 1973 roku.
Ostatni raz Sławomir Mrożek odwiedził Polskę w czerwcu 2013 roku: wziął udział w premierze swej najnowszej sztuki "Karnawał, czyli pierwsza żona Adama" w Teatrze Polskim w Warszawie.
Mrożek zmarł 15 sierpnia w nicejskim szpitalu. Został pochowany w krakowskim Panteonie Narodowym. Ojciec Jan Andrzej Kłoczowski powiedział podczas pogrzebu: "Nauczyliśmy się od Mrożka wiele. Nauczyliśmy się patrzeć na siebie z dystansu. Może właśnie pochowanie pisarza w Panteonie Narodowym to taka nasza narodowa zemsta. Tyle nagadałeś nam trudnych i prawdziwych rzeczy, o nas - kim jesteśmy. Za to chowamy Cię w Panteonie Narodowym, z czcią. Sam zgotowałeś sobie ten los". (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ aszw/ pat/
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.