Władze szwajcarskie oświadczyły w poniedziałek, że przeanalizują decyzję amerykańskiego sądu, odmawiającą przeprowadzenia zaocznego procesu Romana Polańskiego, zanim podejmą następny krok w jego sprawie.
Jak powiedział rzecznik federalnego ministerstwa sprawiedliwości Folco Galli, władze otrzymały kopię wydanego w ubiegły czwartek przez sąd w Los Angeles orzeczenia, które uważa się za istotną klęskę reżysera w jego walce o uniknięcie ekstradycji do USA. Polański ma tam odpowiadać za popełniony w 1977 roku czyn lubieżny z nieletnią.
Strona szwajcarska czekała na wyjaśnienia ze Stanów Zjednoczonych w sprawie tego, czy 76-letni obecnie reżyser musi pojawić się osobiście przed kalifornijskim sądem, by zapadł wyrok w jego sprawie.
"Mówiliśmy, że poczekamy na tę decyzję, by zapewnić, że nasze procedury zostaną zharmonizowane z tymi, które podejmuje się w Stanach Zjednoczonych. Nie oznacza to, że decyzja na temat ekstradycji zostanie teraz od razu podjęta" - powiedział Galli agencji Associated Press.
Polański został zatrzymany 26 września ub.r. na lotnisku w Zurychu na podstawie wydanego w 2005 roku międzynarodowego nakazu aresztowania. Wymiar sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zarzuca mu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Reżyser przed zakończeniem wytoczonego mu procesu wyjechał do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia. Od tego czasu nie może przekroczyć granic USA bez groźby natychmiastowego aresztowania.
4 grudnia, po wpłaceniu żądanej kaucji w wysokości 4,5 mln franków szwajcarskich, Polański został przeniesiony z aresztu ekstradycyjnego do aresztu domowego w swej prywatnej rezydencji w Gstaad.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.