48-letni lekarz medycyny pracy z Warszawy usłyszał 105 zarzutów korupcyjnych. Według ustaleń Prokuratury Okręgowej w Warszawie Rafał M. miał wystawiać za pieniądze m.in. zaświadczenia o niezdolności do pracy.
Informacje o nielegalnej działalności 48-letniego lekarza od jakiegoś czasu docierały do organów ścigania. Wszystkie doniesienia były weryfikowane - ustaliła PAP. Śledztwo prowadzone w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie doprowadziło do zgromadzenia solidnego materiału dowodowego obciążającego Rafała M.
"Podejrzany został zatrzymany na polecenie prokuratora w ubiegłym tygodniu. Prokurator przedstawił Rafałowi M. 105 zarzutów przestępstw" - powiedział PAP we wtorek prok. Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Chodzi o przyjmowanie korzyści majątkowych za zaświadczenia o czasowej niezdolności do pracy z powodu choroby. "Wystawiał je osobom, które faktycznie chore nie były, a w niektórych przypadkach nie przeprowadzał odpowiedniego badania" - opisał Łapczyński.
W kilku przypadkach, w których osoby kupujące zaświadczenia przedstawiły je w zakładzie pracy i w związku z tym pobierały świadczenia z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Rafał M. oprócz zarzutów korupcyjnych usłyszał zarzut "pomocnictwa do oszustwa", bo ułatwiał swoim rzekomym pacjentom wyłudzanie pieniędzy z ZUS.
Według prokuratury Rafał M. pobierał od pacjentów pieniądze za wydawanie orzeczeń o braku przeciwwskazań zdrowotnych do podjęcia pracy na konkretnych stanowiskach, miał odpłatnie wydawać zaświadczenia kierowcom ciężarówek o braku przeciwwskazań do kierowania tymi pojazdami. "Robił to bez przeprowadzania takich badań, a czasem nawet bez kontaktu z osobami, którym wystawiał orzeczenia. W niektórych przypadkach wystawiał zaświadczenia ze wsteczną datą" - mówi Łapczyński.
Śledczy ustalili, że lekarz pobierał od 50 do 200 złotych. Potwierdziły to m.in. przesłuchania osób, które kupowały zaświadczenia od 48-latka.
Policja zatrzymała Rafała M. w jego domu. Podczas przesłuchania w prokuraturze nie przyznał się do zarzutów i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Został objęty dozorem policyjnym, musiał wpłacić 25 tys. zł poręczenia majątkowego i ma zakaz opuszczania kraju. Jest zwieszony w wykonywaniu zawodu. Pracował m.in. w warszawskich przychodniach medycyny pracy. Łącznie grozi mu do 15 lat więzienia.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.