Bośniaccy Serbowie nigdy nie uznają masakry w Srebrenicy za ludobójstwo - oświadczył premier, wchodzącej w skład Bośni i Hercegowiny, Republiki Serbskiej Milorad Dodik w wywiadzie opublikowanym we wtorek w dzienniku serbskim "Veczernje Novosti".
"Nie możemy i nigdy nie zaakceptujemy uznania tego wydarzenia jako ludobójstwa" - powiedział Dodik.
Masakra ponad 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopów w Srebrenicy w 1995 roku została uznana za ludobójstwo zarówno przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, jak i Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni Wojennych w dawnej Jugosławii.
Zdaniem premiera Dodika, raport dotyczący masakry został przyjęty w 2004 roku przez Republikę Serbską "pod presją" wysokiego przedstawiciela wspólnoty międzynarodowej w Bośni i Hercegowinie (BiH) i zawiera "niedokładne liczby".
W raporcie napisano o "7 tysiącach zamiast o 3,5 tysiącach ofiar" - sprecyzował premier. Według niego, ta ostatnia cyfra jest bliższa rzeczywistości.
"Posiadamy informacje, z których wynika, że 500 osób, znajdujących się na liście ofiar, żyje, a ponad 250 osób, pochowanych w Potocari niedaleko Srebrenicy, nie zostało zabitych w Srebrenicy" - zaznaczył Milorad Dodik.
Wywiad opublikowano na dzień przed przybyciem do Srebrenicy głównego prokuratora haskiego trybunału dla byłej Jugosławii, Serge'a Brammertza. Ma on spotkać się z przedstawicielami stowarzyszeń rodzin ofiar tej masakry, popełnionej w lipcu 1995 roku przez siły bośniackich Serbów.
Władze Republiki Serbskiej ogłosiły ostatnio, że zaczęły weryfikować listę ofiar masakry. W odpowiedzi biuro wysokiego przedstawiciela wspólnoty międzynarodowej w BiH oskarżyło rząd Republiki Serbskiej o "negowanie faktu, że w lipcu 1995 roku w Srebrenicy doszło do ludobójstwa".
Według stowarzyszeń rodzin ofiar mordu w Srebrenicy zabito 8372 osoby.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.