Strona rosyjska zadeklarowała, że miejsce katastrofy samolotu będzie tak zabezpieczone, by nie miały do niego dostępu osoby postronne - poinformował w poniedziałek szef MSWiA, przewodniczący komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy Jerzy Miller.
Wracając do swojej czwartkowej wizyty w Moskwie, podkreślił, że gdy zapytał o kwestie dostępności osób postronnych do miejsca katastrofy (w mediach pojawiły się informacje, że pozostało tam część rzeczy ofiar, które są zbierane, a nawet odsprzedawane jako pamiątki po katastrofie - PAP), "wszyscy się czuli nieswojo i atmosfera rozmowy na chwilę stężała".
"Ktoś po ich (rosyjskiej-PAP) stronie nie dopatrzył, nie dopilnował, nie wykazał tej wrażliwości. Oficjalnie komisja zakończyła badanie na lotnisku, w związku z czym komisja wyjechała do Moskwy, a na miejscu pozostali gospodarze" - powiedział Miller. "Nie jestem upoważniony do tego by zastanawiać się, które instytucje państwa rosyjskiego zawiodły, to nie nasz problem" - dodał.
Szef MSWiA zaznaczył, że Rosja zadeklarowała, iż teren zostanie otoczony kordonem i nikt postronny nie będzie miał do niego dostępu. "To jest rozwiązanie tymczasowe, ale jedyne możliwe w krótkim czasie i chyba wszyscy jesteśmy z takiej deklaracji zadowoleni, oby tylko była to deklaracja ściśle przestrzegana" - powiedział.
Minister powtórzył, że prace kierowanej przez niego komisji będą długie. "Komisja będzie działała przez długie miesiące bo będzie rozpatrywała wszystkie elementy istotne z punktu widzenia nie samego zdarzenia, ale wszystkich przyczyn, które do tego zdarzenia prowadziły. W związku z tym proszę teraz jeszcze o cierpliwość" - zaznaczył.
Miller pytany o wyjazd na miejsce katastrofy polskich archeologów powiedział, że strona polska złożyła taką propozycję. "Strona rosyjska się do tej propozycji ustosunkowuje. Mówimy o obszarze, który należy do jednostki wojskowej i nie mówimy o pracy, która potrwa dzień albo tydzień. W związku z tym są pewne formalności, które wymagają na drodze dyplomatycznej wyjaśnienia, ustalenia" - tłumaczył.
Zapewnił też, że Polacy i Rosjanie pracują przy wyjaśnieniu okoliczności tragedii "ręka w rękę". Dodał, że przy analizie urządzeń badanie powierzane jest jego producentowi, ale towarzyszą mu przedstawiciele obu stron.
"To nie jest tak, że Rosjanie nas z czymś zapoznają. To jest tak, że Rosjanin z Polakiem, ręka w rękę siedzą przy tym samym dowodzie. To nie jest tak, że Rosjanie jakiś element rozpracowują, a z jego efektem zapoznają Polaków. (...) To nie jest tak, że ktoś jest petentem drugiej strony" - powiedział Miller.
W poniedziałek mija miesiąc od katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 osób. Oprócz prezydenckiej pary, śmierć ponieśli m.in. przedstawiciele parlamentu, wojska, Rodzin Katyńskich.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.