Nie mam nic przeciwko patriotyzmowi, ale...
3 maja, więc powinno być patriotycznie. Bo to święto państwowe i „polska” uroczystość kościelna, ku czci naszej Królowej, Najświętszej Maryi Panny. Tymczasem ja czuję się w tym temacie trochę bezradny. Owszem, nie mam nic przeciwko patriotyzmowi. Ale...
Czasem patriotyzmu mi się odechciewa. Nie, nie chodzi tym razem (tylko) o politykę. Raczej o drobiazgi. Zachowanie nas, Polaków na ulicach, na stadionach, zachowanie w restauracji, zachowanie na drodze. Wspólnota z takimi ludźmi? Poczucie więzi, duma narodowa? U nas zazwyczaj spuszczam tylko głowę, za granicą zwyczajnie mi wstyd. Wiem, że świat nie dzieli się na dobrych i złych, a w każdym wymieszane jest jedno i drugie. Ale mimo wszystko...
Wstyd mi też, gdy niektórzy moi rodacy odwołujący się do swoich chrześcijańskich korzeni, dumni z przynależności do TAKIEJ wspólnoty innych uznają za gorszych. Z doświadczenia podróży wiem, że raczej nie jesteśmy w tym względzie wyjątkami. Niemcy, Francuzi, Włosi czy inni chyba nie są w tym od nas lepsi. "Deutschland, Deutschland über alles, über alles in der Welt" , (Niemcy, Niemcy ponad wszystko, ponad wszystko na świecie) – śpiewają pierwsi, "amour sacré de la Patrie, conduis, soutiens nos bras vengeurs" (o miłości Ojczyzny święta dziś w zemście prowadź, wspieraj nas) – drudzy. A Włosi – cóż, wszystko co włoskie jest oczywiście najlepsze, prawda? Nawet jeśli jest zepsute, jest sztuką. Ale marna to pociecha, gdy widzę jak moi rodacy stawiają znak równości między tym, co dobre i szlachetne, a tym co polskie. Tak wiem, że nie potrafię ostro ustalić granicy między tym, co jest miłością do ojczyzny, narodową dumą, a deprecjonowaniem wartości innych nacji, ale...
Najbardziej mi jednak wstyd, gdy widzę, jak moi rodacy za granicą plują na swoją ojczyznę, ganiąc nasze porządki, a chwaląc cudze. Tak, wstyd mi. Mam poczuwać się do wspólnoty z tymi, którzy to, co wszyscy tu wspólnie tworzymy, mają za nic? Którzy za winy konkretnych Polaków oskarżają cały naród? Takich, którzy na pomoc w walce z braćmi wzywają obcych? Trudno mi oczywiście ocenić, jak często robią tak przedstawiciele innych nacji. My, Polacy, robimy to jednak stanowczo zbyt często.
Tak, często mi wstyd. Ibardzo bym chciał, żeby moi rodacy wzięli dziś wzór z pewnej Żydówki z Nazaretu, Służebnicy Pańskiej, którą nasi przodkowie obrali za Królową. Żeby zawsze Boże prawo i Jego wolę, także wbrew doraźnie rozumianym narodowym interesom, umieli postawić na pierwszym miejscu. Żebyśmy potrafili za jednym z naszych wieszczów szczerze powtórzyć:
Nigdy z królami nie będziem w aljansach,
Nigdy przed mocą nie ugniemy szyi;
Bo u Chrystusa my na ordynansach —
Słudzy Maryi!
(...)
Bóg jest ucieczką i obroną naszą!
Póki on z nami całe piekła pękną!
Ani ogniste smoki nas ustraszą,
Ani ulękną.
Nie złamie nas głód, ni żaden frasunek,
Ani zhołdują żadne świata hołdy:
Bo na Chrystusa my poszli werbunek,
Na jego żołdy.
Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według słów twego – powiedziała Nasza Królowa archaniołowi Gabrielowi w Nazarecie. A potem wiernie stała pod krzyżem Jezusa. Obyśmy, kochając naszą ziemską ojczyznę, umieli mówić Bogu to samo. I w tym wyborze konsekwentnie wytrwali.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.