Władze Hiszpanii nie ugną się pod presją związków zawodowych i nie zmienią planu, przewidującego zaoszczędzenie 15 mld euro - oświadczył w niedzielę premier Jose Rodriquez Zapatero.
"Wiem, że są protesty tych, którzy nie podzielają poglądów rządu, na przykład związków zawodowych, ale nie zmienimy (naszych planów)" - powiedział Zapatero podczas spotkania z członkami swojej Partii Socjalistycznej w Elche na południu Hiszpanii.
W czasie, gdy grecki kryzys finansowy wstrząsnął rynkami światowymi, Zapatero znalazł się pod presją, by przeprowadzić od dawna odkładane reformy i uniknąć podobnej utraty zaufania do Hiszpanii.
"Nikt nie może wątpić, że Hiszpania jest silnym krajem i siłą gospodarczą, która wypełni swoje zobowiązania i spłaci długi" - zapewniał podczas spotkania z 2 tys. socjalistycznych burmistrzów, których w przyszłym roku czekają wybory regionalne.
Również w niedzielę lider największego w Hiszpanii związku zawodowego ponownie ostrzegł, że może wezwać do strajku generalnego przeciwko cięciom budżetowym, które uważa za niesprawiedliwe i niepotrzebne.
Zapatero przyznał, że przyjęte w czwartek cięcia zmniejszą wydatki na cele socjalne o 1,5 proc., ale podkreślał, że od 2004 roku, kiedy przejął władzę wzrosły one o 50 proc.
"Musimy teraz podjąć wysiłek i oszczędzać, żeby jutro móc kontynuować rozwój państwa dobrobytu i równych szans" - przekonywał
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.