Kościół w Burundi podjął się mediacji między prezydentem i opozycją, aby uniknąć nowej wojny domowej. Poprzednia, która wybuchła w 1993 r., skończyła się na dobre dopiero w ubiegłym roku, kiedy ostatnie ugrupowanie rebelianckie złożyło broń.
Teraz jednak sytuacja w kraju znowu jest napięta, po tym jak opozycja oskarżyła prezydencką partię o sfałszowanie majowych wyborów samorządowych i na znak protestu odmówiła udziału w wyborach prezydenckich i parlamentarnych, ogłoszonych na koniec czerwca i koniec lipca.
W ubiegłą sobotę doszło do serii wybuchów stolicy kraju, natomiast na prowincji podpalono kilka lokali partii prezydenckiej. Sytuacja jest napięta, ale możliwości dialogu nie zostały jeszcze w pełni wyczerpane, stąd decyzja Kościoła, aby podjąć się mediacji między obu stronami – powiedział agencji Fides, anonimowy przedstawiciel tamtejszej hierarchii. W jego przekonaniu istnieją poważne szanse na powodzenie tej misji. Burundyjskie społeczeństwo nie chce bowiem powrotu do wojny domowej.
Grób został udostępniony wiernym w niedzielę rano. Przed bazyliką ustawiają się długie kolejki.
Do awarii doszło ok. godz. 12.30. W Madrycie nie działają m.in. sygnalizacja świetlna i metro.
Uprawnionych do głosowania jest 135 kardynałów, którzy nie ukończyli 80 lat.
Obowiązujące zasady mają uwolnić proces wybory papieża od nacisków władz świeckich.
Nieoficjalnie wiadomo, że kardynałowie są za tym, by zaczęło się ono 5 lub 6 maja.
Jednocześnie powiedział, żę jest zaskoczony i zawiedziony dalszym rosyjskim bombardowaniem Ukrainy.