Ok. 20 tys. wietnamskich katolików uczestniczyło od 14 do 24 czerwca w nowennie maryjnej w La Ma.
W tej miejscowości, odległej ok. 80 km od miasta Ho Chi Minh, czyli dawnego Sajgonu, czczony jest obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Od 60 lat uważa się go za cudowny. Był on własnością pewnej rodziny, zmuszonej do ucieczki, gdy w lutym 1950 r. rozgorzały walki między komunistyczną partyzantką a Francuzami. Rodzina wzięła go ze sobą, ale po drodze zgubiła. Obraz wpadł do rzeki i przez kilka miesięcy pozostawał w wodzie, aż wyłowił go pewien rybak. Choć wizerunek był niemal zupełnie zniszczony, znalazca podarował go innej katolickiej rodzinie z tej parafii. W czerwcu tego samego roku wietnamscy komuniści znowu wszczęli walki i nowi właściciele obrazu także musieli uciekać. Schronili się wraz z nim w kościele za ołtarzem. Kiedy niebezpieczeństwo minęło i wyszli z kryjówki, obraz, jak później opowiadali, powrócił do pierwotnego stanu. Odtąd zaczął się jego kult. Odnotowuje się już przypadki uzdrowień wśród uczestników nowenny w La Ma.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.
Najbardziej restrykcyjne pod tym względem są województwa: lubuskie i świętokrzyskie.