O dokonanie 31 nielegalnych aborcji oskarżyła krakowska prokuratura ginekologa Janusza W. Przed sądem stanie też lekarka z Dębicy Anna S., która pośredniczyła w załatwianiu zabiegów. Oboje przyjmowali od pacjentek pieniądze.
Jak poinformowała w piątek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska, akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do sądu. Lekarze chcą dobrowolnie poddać się karze.
Zabiegi były wykonywane w Szpitalu im. Rydygiera w Krakowie-Nowej Hucie, gdzie pracował Janusz W. Według prokuratury lekarz od 2005 do 2008 r. dokonał 31 nielegalnych aborcji. Za zabieg przyjmował od 1 tys. do 3,5 tys. zł. Zainteresowane kobiety kierowała do niego Anna S., która jest podejrzana o pomocnictwo w przerywaniu ciąży. Lekarka przekazywała nazwisko i numer telefonu ginekologa i mówiła, gdzie można dokonać zabiegu. Odpowie także za powoływanie się na wpływy. Za pośrednictwo w załatwieniu sprawy brała od 50 do 500 zł.
Lekarzowi zarzucono też, że uszkodził plomby na szafkach zabezpieczonych w trakcie śledztwa. Ginekologowi mogłoby grozić do 10 lat pozbawienia wolności, lekarce do trzech lat więzienia.
"Oboje przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i zaproponowali dobrowolne poddanie się karze" - powiedziała PAP Marcinkowska. Chodzi o kary pozbawienia wolności w zawieszeniu, rok zakazu wykonywania zawodu dla kobiety, a trzy lata dla mężczyzny oraz przepadek 9,8 tys. zł w przypadku lekarki i ponad 61 tys. zł w przypadku lekarza.
Aktem oskarżenia objęte zostały także osoby, które nakłaniały kobiety do aborcji. Trzy z nich postanowiły dobrowolnie poddać się karze. Wobec dwóch osób, które nie przyznały się do winy będzie się toczył proces przed Sądem Okręgowym.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.