Bronisław Komorowski otrzymał we wtorek uchwałę PKW o wyborze na urząd prezydenta. Zadeklarował, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu złoży mandat poselski, zrezygnuje z funkcji marszałka i przestanie pełnić obowiązki głowy państwa, które objął po śmierci Lecha Kaczyńskiego.
"Zamierzam na najbliższym posiedzeniu Sejmu złożyć mandat poselski, a to oznacza również rezygnację z funkcji marszałka Sejmu oraz rezygnację z wypełniania obowiązków głowy państwa" - powiedział Komorowski tuż po tym, jak odebrał od przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej Stefana Jaworskiego uchwałę o wyborze na urząd prezydenta.
Posiedzenie Sejmu rozpoczyna się w środę.
Komorowski oświadczył, że "prezydent musi stać na straży konstytucji, na straży prawa". "Musi więc zaczynać także od siebie, od kształtowania dobrego obyczaju w zakresie prawa polskiego, konstytucji, przepisów, ustaw. Nawet wtedy, kiedy one powodują konkretne trudności dotyczące samego prezydenta" - powiedział.
Podkreślił, że "składa mandat i funkcję marszałkowską i wypełnianie obowiązków głowy państwa w przekonaniu, że do czasu złożenia przysięgi państwo polskie ma zagwarantowane funkcjonowanie na zasadach ciągłości władzy państwa polskiego, ciągłości przepisów prawa i jest w tej chwili poza obszarem ostrego sporu politycznego".
Jak zaznaczył, składa mandat w przekonaniu, że "to także jest lekcja pokory wobec konstytucji, wobec prawa", choć - zaznaczył - oznacza to również "rezygnację z ogromnego obszaru władzy skupionej w jednym ręku". "Chciałbym, żeby to była zapowiedź także i kształtu, i zasad funkcjonowania mojej prezydentury w przyszłości" - powiedział.
Komorowski zapowiedział też, że zbliża się "niełatwy moment jego rozstania z własnym środowiskiem politycznym - Platformą Obywatelską". "To wymóg dobrego obyczaju demokratycznego w państwie" - podkreślił. Jak zaznaczył, jest to też "wymóg tworzenia prezydentury stojącej ponad partiami politycznymi, ponad podziałami partyjnymi".
"Zostawię chyba całe serce w moim środowisku politycznym, ale rozum i poczucie odpowiedzialności za państwo polskie wymaga tego, aby od dnia dzisiejszego myśleć i działać w kategoriach wykraczających poza granice wyznaczone przynależnością partyjną" - podkreślił prezydent elekt.
Komorowski podziękował wszystkim za udział w wyborach, "za udział w tym niezwykle ważkim akcie obecności obywatelskiej w procesach demokratycznych"; podziękował wszystkim kontrkandydatom w I i II turze wyborów prezydenckich. "Chciałem podziękować im za dobrą walkę, za to, że wzajemnie mobilizowaliśmy się do myślenia, działania na rzecz polskiej demokracji" - mówił Komorowski.
Prezydent elekt zaznaczył też, że "naród, najwyższy suweren, wybrał, podjął ważką decyzję w sprawie przyszłości państwa, w sprawie przyszłości każdego z nas, każdego obywatela Polski". "Podjął także decyzję w sprawie mojej przyszłości, dalszej mojej służby na rzecz ojczyzny, na rzecz państwa polskiego" - mówł Komorowski.
Podkreślił, że "do rangi symbolu" urasta w jego mniemaniu to, że w czasie tej kampanii wyborczej uzyskał poparcie dwóch "symbolicznych postaci", "byłych prezydentów najjaśniejszej RP": Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego.
"Traktuję to, jako wielkie zobowiązanie, (...) aby przyszła prezydentura była prezydenturą zgody narodowej, prezydenturą, która będzie starała się zasypywać rowy odziedziczone po trudnej, bolesnej historii, z myślą o dobrej polskiej przyszłości" - zadeklarował.
Komorowski powiedział też, że w czasie wieczoru wyborczego dziękował w sposób szczególny Lechowi Wałęsie, "memu Lechowi, temu z bramy stoczniowej".
"Dzisiaj chciałbym w sposób szczególny podziękować Aleksandrowi Kwaśniewskiemu oraz wszystkim innym osobom spoza mojego własnego środowiska politycznego, które (...) udzieliły mi poparcia. (...) Traktuję to jako zobowiązanie dla mnie, aby przyszła prezydentura była ponad podziałami ideologicznymi, ponad podziałami partyjnymi" - dodał prezydent elekt.
"Jeszcze raz wszystkim serdecznie dziękuję, wszystkim konkurentom gratuluję i przed całą Polską składam deklarację dalszej służby państwu i narodowi" - zakończył swoje wystąpienie.
Szef PKW Stefan Jaworski, wręczając Komorowskiemu uchwałę Komisji podkreślił, że otrzymał on "mandat do sprawowania znacznej części konstytucyjnej władzy wykonawczej". Dodał, że obecność uczestników wtorkowej uroczystości ma potwierdzić legitymację, "jakiej w tych wyjątkowych dla państwa polskiego okolicznościach naród udzielił prezydentowi elektowi do sprawowania urzędu prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej".
W uroczystości na Zamku Królewskim uczestniczyli m.in. marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, premier Donald Tusk, wicepremier, prezes PSL Waldemar Pawlak, ministrowie, prezesi sądów, niektórzy kandydaci na prezydenta w ostatnich wyborach prezydenckich. Wśród gości zabrakło kontrkandydata Komorowskiego w II turze wyborów - Jarosława Kaczyńskiego.
Tusk, zabierając głos podczas uroczystości, wspominał, że 20 lat temu cieszył się ze zwycięstwa Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich. "Nie przypuszczałem wówczas, że będę musiał czekać całe 20 lat, żeby z okazji wyborów prezydenckich cieszyć się znowu z wyboru nowego prezydenta" - podkreślił.
Premier mówił też o "wielkim znaczeniu wygranej" Komorowskiego. Zaznaczył, że docenia "gigantyczny wysiłek", "wolę walki", "odwagę i cierpliwość", jakimi wykazał się nowo wybrany prezydent. "Coś wiem osobiście, jak trudno wygrać wybory prezydenckie. Z mojej strony najniższe ukłony. Panie prezydencie, drogi Bronisławie, zrobiłeś dla Polski wielką rzecz" - dodał.
"Obiecuję panie prezydencie z całych sił, w imieniu całego rządu, budowę w zgodzie. Jestem przekonany, że to, co dzisiaj możemy powiedzieć Polakom, z najgłębszą wiarą, to, że w zgodzie, harmonii, z odwagą i wiarą w przyszłość będziemy budowali. To także chciałem panie prezydencie przyrzec. Wszystkiego dobrego" - powiedział Tusk.
Premier nawiązał do hasła kampanii wyborczej Komorowskiego: "zgoda buduje". "Jestem przejęty tym prostym hasłem +Zgoda buduje+, zarówno tym, co niesie ze sobą słowo +zgoda+, jak i tym, co niesie ze sobą słowo +buduje+" - zaznaczył szef rządu.
"Naród jako całość wybrał prezydenta, ale każdy Polak z osobna zrobił to też we własnym imieniu. To nakłada wielki obowiązek, wielką odpowiedzialność na barki pana prezydenta, ale też na nas wszystkich. Rozumiemy to zwycięstwo jako wielkie wyzwanie i wielkie zadanie, które trzeba z pokorą i wiarą we własne siły, ale także z pokorą wobec wyborców, wypełnić" - podkreślił Tusk.
"Kampania wyborcza już poza nami, rządziła się swoimi prawami, niechaj więc wszyscy zapomną o wzajemnych urazach, o ostrych słowach rzucanych w ogniu walki politycznej, nadszedł czas budowy, bo Polska jest wspólnym dobrem" - apelował z kolei marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
"4 czerwca 1989 roku, dzięki zwykłej karcie wyborczej, Polacy dokonali czegoś niezwykłego - zmienili system polityczny i gospodarczy" - mówił marszałek. Dodał, że "dziś po raz kolejny korzystamy z owoców tego zwycięstwa - czwartym prezydentem wybranym w wolnych wyborach powszechnych jest Bronisław Komorowski".
Według oficjalnych wyników głosowania przedstawionych przez Państwową Komisję Wyborczą, Komorowski otrzymał w II turze wyborów prezydenckich 53,01 proc. głosów, zaś jego konkurent Jarosław Kaczyński 46,99 proc. Oficjalne zaprzysiężenie głowy państwa odbędzie się prawdopodobnie za miesiąc. Tyle bowiem ma Sąd Najwyższy na rozpatrzenie ewentualnych protestów wyborczych i ogłoszenie ważności wyborów prezydenckich.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.