Polski Jelcz ponad 40 lat temu przewoził w najwyższe góry świata naszych wspinaczy podczas złotej ery polskiego himalaizmu. Teraz ma szansę ponownie wyruszyć na taką trasę. I nie chodzi o wyzwanie dla wyzwania.
Pomysł podróży prawdziwym Jelczem z Polski do Nepalu, czyli przebycia ponad 10 tysięcy kilometrów, chce zrealizować Maciej Pietrowicz. Jeleniogórzanin na co dzień mieszkający we Wrocławiu w ten sposób pragnie uczcić czterdziestą rocznicę pierwszego w historii zimowego zdobycia szczytu Mount Everest, którego dokonali Polacy. Jubileusz ten przypada w 2020 roku.
Nie da się ukryć, że słynny Jelcz to jeżdżący symbol wypraw w góry wysokie ubiegłego wieku. Polscy himalaiści wyruszali nim w najwyższe góry świata od 1971 roku na takie wyprawy jak m.in. Lhotse’74, BroadPeak’75, Gasherbrum’75, Annapurna South’79, Mt.Everest’80, Himalchuli’85 oraz wiele innych szczytów świata.
Jerzy Pietrowicz Wyprawa na Annapurna South w 1979 roku i polski Jelcz na egzotycznych trasach.Maciej Pietrowicz, syn jeleniogórskiego wspinacza, który właśnie Jelczem podróżował do Nepalu, chce uczcić i przypomnieć dokonania złotej ery polskiego himalaizmu i wybierając się w podróż tą potężną ciężarówką, tak jak rodacy przed laty. Jego akcja „Jelczem w Himalaje” zwraca uwagę na nieco inny, nie mniej ciekawy od lodowej wspinaczki, aspekt polskich podbojów najwyższych gór świata.
- Kierowcy w tamtych czasach musieli sprostać wielkiemu wyzwaniu i przejechać Jelczem kawał świata - z Polski w głąb dalekiej Azji. To bardzo odpowiedzialna funkcja, bo miała na celu dostarczenie niezbędnego sprzętu oraz w wielu przypadkach zawiezienie także czołowych himalaistów do celu. I my tak chcemy wyjechać w 2020 roku - zapowiada M. Pietrowicz.
Wyprawa nie jest wyzwaniem samym w sobie. Ma także szczytny cel. Jej członkowie „na pace” Jelcza przetransportują dary dla dzieci z Kathmandu. Dzieci te są ofiarami trzęsienia ziemi w Nepalu. Kilka miesięcy temu Maciej Pietrowicz wraz z ekipą odwiedzili przytułek dla dzieci i przewieźli dla nich kilka komputerów.
- Obiecaliśmy, że tam wrócimy. Dziś mamy ciężarówkę i ogromną skrzynię załadunkową, z której w 2020 chcielibyśmy wypakować dużo więcej - mówi z nadzieją Dolnoślązak.
Aby tak się stało, członkowie fundacji „Pietrowicz Śladami Uczestników” muszą zebrać fundusze na swój projekt, m.in. by zakupić wiele zapasowych części zamiennych i zaplanować skomplikowaną logistykę. Jak na razie odszukali i kupili już historyczną ciężarówkę Jelcz. Trwało to wiele miesięcy. Dzięki własnemu zaangażowaniu i wkładom finansowym udało się pojazdowi przywrócić stan użytkowy.
Ciężarówka szybko zyskała także miano "Jeżdżącego Pomnika Złotej Ery Polskiego Himalaizmu", ale wymaga jeszcze sporo pracy.
- 40 lat temu uczestnicy wypraw mieli nowy egzemplarz z fabryki oraz komplet części zamiennych. Nawet zapasową skrzynię biegów! My włożyliśmy wiele miesięcy starań, aby wyprawowym Jelczem przemieszczać się na razie po Polsce. Jesteśmy jednak dopiero na samym początku tego projektu. Należy wykonać rewizję silnika, sprzęgła, wymienić koła i opony na nowe, bo nasze mają 30 lat i są dętkowe. Czeka nas wiele innych drogich czynności, dlatego w internecie ruszyła już oficjalna zbiórka na stronie internetowej - informuje organizator wyprawy i zachęca, by w miarę możliwości wspomóc akcję.
Patronat na nią objęły m.in. Polski Himalaizm Zimowy, Polski Związek Alpinizmu, Fundacja Himalaizm Polskiego im. Andrzeja Zawady.
Planowana na 2020 rok trasa wiedzie przez Czechy, Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię, Turcję, Iran, Indie oraz Nepal.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.