Do sporu w sprawie przyszłości krzyża przed Pałacem Prezydenckim włączyli się anarchiści, którzy chcą jego usunięcia. W poniedziałek Stowarzyszenie "Wolność-Równość-Solidarność" rozpoczęło zbieranie podpisów pod petycją w tej sprawie.
W sprawie przyszłości krzyża od kilku dni toczyły się rozmowy między przedstawicielami Kancelarii Prezydenta i harcerzami; to właśnie oni po 10 kwietnia ustawili pod Pałacem Prezydenckim krzyż. Wokół symbolu gromadzą się jego obrońcy, którzy chcą, by tam pozostał; nocami organizowali przy nim czuwanie.
Według Stowarzyszenia "Wolność-Równość-Solidarność" krzyż stoi nielegalnie i narusza zasadę laickości administracji publicznej. Petycja ws. jego usunięcia została w poniedziałek po południu wystawiona na stoliku po drugiej stronie ulicy.
"Stwierdziliśmy, że mamy dość. Mamy dość tego, że Polska jest krajem coraz bardziej sklerykalizowanym, że przed budynkiem administracji publicznej, który należy do wszystkich obywateli tego kraju, nie tylko katolików, jest postawiony krzyż" - powiedział w poniedziałek PAP Michał Borowy ze Stowarzyszenia "Wolność-Równość-Solidarność".
"Uważamy, że można coś zrobić i chcemy coś zrobić, żeby ten krzyż stąd zniknął. Mamy nadzieję, że w demokratycznym kraju przedstawiciele społeczeństwa, tacy jak prezydent (Bronisław) Komorowski, wysłuchają głosu warszawiaków na temat tego miejsca" - dodał.
Zbieranie podpisów pod petycją budzi emocje wśród osób przychodzących pod Pałac Prezydencki, w większości turystów, zwykłych przechodniów, ale część ze stojących przed krzyżem mówi, że przychodzi tam codziennie.
Wśród przystających przed krzyżem nie milkną dyskusje na temat jego obecności w tym miejscu. "To taki mały Hyde Park" - mówi ktoś z przechodzących. Inni modlą się, niektórzy przyklękają, przyglądają się ustawionym w kształt krzyża zniczom i zdjęciu pary prezydenckiej. Wiele osób ogląda mini wystawę zdjęć, obrazujących dni żałoby narodowej, turyści robią sobie pamiątkowe zdjęcia.
Dariusz Matyjasek z Łukowa to jeden ze zwolenników pozostawienia krzyża przed Pałacem. Jak powiedział PAP, chce, aby krzyż i pomnik ofiar przypominały kolejnym pokoleniom Polaków o tragedii spod Smoleńska, w której zginęła elita Polski. "Krzyż spontanicznie postawili harcerze i powinien tu stać do czasu, póki nie zostanie postawiony pomnik, uświęcający tragiczną śmierć 96 wspaniałych Polaków" - powiedziała PAP pani Hanna z Warszawy.
"Nie podpisałbym się pod petycją za usunięciem krzyża, bo sam proces usuwania krzyża, jako symbolu religijnego, bardzo źle się kojarzy - jako relikt komunizmu, walka z przejawami zbiorowej religijności. Ale jest też druga strona - nie wiem, czy jest to miejsce odpowiednie dla krzyża jako świętego znaku. Tu powinien być jakiś pomnik czy tablica, która by to upamiętniała" - powiedział Michał Zdunik z Warszawy.
Są też opinie, że dążenie do usunięcia krzyża jest sprawą polityczną. "Gdyby to nie była sprawa polityczna, gdyby tam zginęli artyści czy malarze, to stanąłby pomnik i nie byłoby z tym żadnego problemu" - uważa Norbert Nowak z Warszawy.
Z kolei mieszkanka Warszawy, pani Anna, złożyła podpis pod petycją Stowarzyszenia "Wolność - Równość - Solidarność". Jak powiedziała PAP, sama jest katoliczką, ale "krzyż ten powinien być w Świątyni Opatrzności Bożej albo Bazylice Świętego Krzyża. To nie była śmierć męczeńska tylko katastrofa. Modlenie się, odmawianie koronki, śpiewy, słuchanie Radia Maryja nie powinno mieć miejsca tutaj" - zaznaczyła.
"Krzyż jest symbolem religijnym, który wymaga szacunku. To nie jest miejsce dla krzyża" - powiedziała z kolei Elżbieta z Warszawy. "Ten krzyż nie powinien tu stać. Nie jesteśmy państwem wyznaniowym i nie wszystkim musi to odpowiadać" - mówiła para z Poznania.
Stowarzyszenie zamierza zbierać podpisy pod petycją do piątku - codziennie w godzinach 13-17. "W piątek wszystkie podpisy zostaną złożone w Kancelarii Prezydenta, również te z petycji internetowej" - zapowiedział Borowy.
Petycję można też znaleźć i poprzeć w internecie. W zamieszczonym tam tekście Stowarzyszenie apeluje nie tylko o usunięcie krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego, ale też sprzeciwia się ustawieniu w tym miejscu pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy pod Smoleńskiem.
Krzyż przed Pałacem Prezydenckim ustawili harcerze i harcerki z różnych związków ruchu skautowego, skupieni w ruchu "Inicjatywa Polsce i bliźnim". Tekst na przybitej do krzyża tablicy głosi: "Ten krzyż to apel harcerzy i harcerek do władz i społeczeństwa o zbudowanie tutaj pomnika".
W sprawie przyszłości krzyża od kilku dni toczyły się rozmowy między przedstawicielami Kancelarii Prezydenta i harcerzami. Jak powiedział PAP w poniedziałek rzecznik prasowy metropolity warszawskiego abp. Kazimierza Nycza, ks. Rafał Markowski, przedstawiciele Kurii Warszawskiej "nie uczestniczą w tych rozmowach".
Dodał, że Kościół warszawski ustosunkuje się odnośnie przyszłości krzyża przed Pałacem Prezydenckim dopiero wówczas, kiedy zostanie wypracowana wspólna koncepcja w tej kwestii przez Kancelarię Prezydenta i harcerzy.
W ubiegłym tygodniu w sprawie krzyża przed Pałacem radykalnie wypowiadali się politycy. Jeżeli prezydent Bronisław Komorowski usunie krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego, to będzie zupełnie jasne, kim jest - powiedział Jarosław Kaczyński. Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna replikował: "źle się dzieje, jeżeli krzyż jest wykorzystywany w politycznej walce" i jeśli ktoś to robi, to "ciężko grzeszy".
Harcerze z "Inicjatywy Polsce i bliźnim" apelowali do polityków i dziennikarzy o niewłączanie krzyża postawionego przed Pałacem Prezydenckim w spory polityczne.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.