Reklama

"Dziadek" zawstydza

43 lata, ponad pół miliona przejechanych kilometrów, a "noga podaje". Radosław Romanik nie może się rozstać z rowerem i zawstydza młodszych kolegów. W tym roku zdobył już m.in. brązowy medal górskich mistrzostw Polski.

Reklama

Definitywnie chciał się rozstać ze sportem przed rokiem. Ukoronowaniem przygody z kolarstwem miały być ubiegłoroczne górskie MP, w których zdobył srebrny medal.

"Czułem się wypalony, chciałem odpocząć od kolarstwa i mieć więcej czasu dla rodziny. Żal był, bo kończył się piękny etap życia, ale przyszedł czas na ustatkowanie. Zbigniew Szczepkowski, szef ekipy DHL-Author, poprosił mnie jednak o zajęcie się młodzieżą. Chciałem pomóc i przy okazji trenowałem, ale ulgowo, najwyżej dwie godziny dziennie. Okazało się to wystarczającą dawką, bo gdy chciałem sprawdzić się na zawodach, młodzi pozostawali w tyle" - powiedział PAP Romanik.

W tym roku w wyścigu Bałtyk-Karkonosze był 10., wygrywając jazdę na czas pod górę z ponad minutową przewagą nad drugim w klasyfikacji, w Małopolskim Wyścigu Górskim był dziewiąty. "Wreszcie w górskich MP, w koszmarnym upale, przyjechałem trzeci. Jak widać +noga podaje+, organizm się nie buntuje" - dodał "Dziadek".

Skąd wziął się ten pseudonim? "19 lat temu włączono mnie do kadry narodowej. Choć miałem ledwie 24 lata okazałem się najstarszy. Ksywka została i dopiero teraz staje się aktualna" - wyjaśnił z uśmiechem.

Trofea zajmują sporo miejsca w zbudowanym przez niego domu w Chełmsku Śląskim, a lista sukcesów jest długa. Pierwszy "polski Pantani" - jak go nazywano ze względu na skuteczną jazdę w górach - odniósł w wieku 18 lat, zostając wicemistrzem Polski juniorów. Sześciokrotnie zwyciężył w wyścigu Bałtyk-Karkonosze, wygrał m.in. Wyścig Solidarności i Olimpijczyków, Małopolski Wyścig Górski oraz wyścig Dookoła Słowacji.

W 2001 r. został mistrzem Polski w wyścigu ze startu wspólnego, a rok później najlepszym "góralem" Wyścigu Pokoju, w którym uczestniczył 12-krotnie. Wygrał Pro Ligę Polsat Sportu, równoznaczną z mianem najlepszego kolarza sezonu. Prestiżowe Giro d' Italia ukończył w 2003 r. na 33. miejscu, pomagając Dariuszowi Baranowskiemu, który był wówczas 11. Uczestniczył w mistrzostwach świata oraz igrzyskach olimpijskich w Atenach, wielokrotnie zajmował wysokie lokaty w Tour de Pologne.

"Mimo wszystko myślę, że Radka stać było na więcej, a jego talent i pracowitość przydałaby się w odpowiednim czasie zagranicznej grupie z wyższej półki, gdzie mógłby zabłysnąć i bardziej się wypromować" - ocenił jego trener w Górniku Wałbrzych Jarosław Nowicki.

"Dziadek" miał jeszcze jeden powód do dumy - na krajowych wyścigach towarzyszyła mu grupa sympatyków, najliczniejsza w tej dyscyplinie w Polsce, która pod wodzą Edmunda Pleśnierowicza, żywiołowo dopingowała go na trasach i malowała na szosie hasła zagrzewające do walki.

"Radek to świetny facet. Sympatyczny i bardzo towarzyski. Nigdy nie zadzierał nosa. Jest wzorem dla młodych kolarzy - ocenił Pleśnierowicz.

Romanik pytany, co dalej, odpowiedział: "Chciałbym z żoną i córką wyjechać gdzieś na wakacje, ale czeka mnie jeszcze w tym sezonie kilka wyścigów. A potem? Naprawdę chcę się wycofać z wyczynowego uprawiania sportu. Przecież przejechałem już pewnie ponad pół miliona kilometrów...." - przyznał.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
8°C Środa
wieczór
5°C Czwartek
noc
6°C Czwartek
rano
8°C Czwartek
dzień
wiecej »

Reklama