Obudziliśmy się trochę za późno, choć dobrze, że do przebudzenia doszło.
Przekonanie iż zmieniając prawo unikniemy problemów, wypadków i zmienimy rzeczywistość na lepszą od dawna jest motywem działania polityków, urzędników i społeczników. Ich aktywność zwiększa się, gdy dochodzi do zdarzenia angażującego media. Wówczas pojawiają się nowe projekty, inicjatywy i… z reguły na uchwaleniu kolejnej ustawy wszystko się kończy. Można spokojnie spać. Tymczasem za kilka tygodni lub miesięcy wybucha nowa bomba.
Nasze życie przypomina trochę nowoczesny samochód. Pełen zabezpieczeń, czujników, ratujących życie układów. Mimo to od czasu do czasu dochodzi do tragicznych wypadków. Ich powodem często jest absurdalne przekonanie, że gwarantują bezpieczeństwo w stu procentach i uratują podróżujących nawet wówczas, gdy prowadzący szaleje na drodze. Niekoniecznie prowadzący nasz samochód. Przekonałem się o tym przed kilkoma dniami gdy musiałem uciekać przed jadącym z naprzeciwka pojazdem, którego kierowca akurat odczytywał sms-a. Trzeba było zjechać na pobocze. Ale miałem włączonego asystenta pasa ruchu. Ten wyłącza się, gdy samochód hamuje. Ale taki manewr może spowodować przyłapanie pobocza i ustawić auto w poprzek. Gdy dodaje się – zgodnie z regułami – lekko gazu, asystent ciągnie samochód na drogę. Tak źle, tak niedobrze. Wniosek jest oczywisty. Technika nie zwalnia z myślenia i odpowiedzialności. Co najwyżej wspiera, choć nie zawsze. Z prawem jest podobnie. Oczywiście to wcale nie znaczy, że kodeks ruchu drogowego jest zbędny.
Od kilku dni media informują o działaniach, mających ograniczyć dostęp dzieci i młodzieży do pornografii. Obudziliśmy się trochę za późno, choć dobrze, że do przebudzenia doszło. Tomasz Terlikowski napisał na Twitterze:
Jeśli nasze dzieci gdzieś się seksualizują to jest to internet. Ograniczenie dostępu do treści pornograficznych tylko dla dorosłych, ograniczenie seksualizacji przez media to zadanie o wiele trudniejsze niż walka z #TeczowyPiatek. Ale jeśli tego nie zrobimy, to już przegraliśmy
— Tomasz Terlikowski (@tterlikowski) 24 października 2019
Pytanie czy nowe ustawy rozwiążą problem. Oczywiście nie. Z kilku powodów. Dzieci są bieglejsze w posługiwaniu się smartfonem i tabletem od dorosłych. Niektórzy rodzice są wręcz dumni, że ich pociechy potrafią zrobić to, czego oni nie potrafią. Nie zauważając przy okazji, że ta wiedza pozwala im na przykład obejść tak zwaną blokadę rodzicielską i wiele innych zabezpieczeń. Podobnie jest z hasłami, z weryfikacją wieku przez operatorów i twórców stron. Potrzebna jest edukacja, a tej – jak zauważył w innym miejscu Terlikowski – wielu się boi.
Czas sięgnąć po najbardziej skuteczne narzędzie. Przed przeszło stu laty święty Jan Bosko stworzył prewencyjny system wychowawczy. Jego istotę można streścić w jednym zdaniu: zamiast karać za złe czyny tak organizujmy czas dziecka, by do popełniania złych czynów nie miało ono okazji. Oczywiście święty nie ograniczał się do wywieszenia planu zajęć na następny dzień. On w tych zajęciach aktywnie uczestniczył. To znaczy, że w prewencyjnym systemie wychowawczym istotną rolę odgrywa kreatywność wychowawcy i jego obecność. Przy czym najważniejsza jest ostatnia. Obecność nie będąca jedynie funkcją kontrolną. Będąca towarzyszeniem w poszukiwaniach, rozterkach, sukcesach i upadkach. Będąca wspólnym przeżywaniem radości i smutków, zwycięstw i porażek.
Jeden z amerykańskich psychologów dał kapitalny przykład. Dzieci przygotowały w szkole występ dla rodziców. Po jego zakończeniu nastolatek podbiega do ojca z pytaniem jak mu się podobało. Na jego twarzy widać radość i oczekiwanie na pochwałę, które zostały zgaszone przez ojca w kilku słowach. „Nie przeszkadzaj mi; nie widzisz, że rozmawiam z nauczycielem”. Jednym z pierwszych pytań, stawianych przez terapeutów uzależnień jest pytanie o relacje z rodzicami: z matką i ojcem. Ich odbudowa często jest pierwszym, najważniejszym etapem terapii.
W ten sposób doszliśmy do najważniejszego wniosku dzisiejszych refleksji. Rodzice bawiący się z dziećmi, chodzący z nimi na basen, oglądający wspólnie filmy i słuchający muzyki, wprowadzający w życie duchowe, godzinami rozmawiający z nimi „o niczym”, słuchający czasem banalnych ich opowieści, potrafiący przytulić nawet szesnastoletnich nastolatków, a nade wszystko cieszący się ich zaufaniem (co w przypadku szesnastolatków wcale nie jest proste ani oczywiste) – powiedzmy otwarcie – to nie jest luksus. To jest normalność i jedyne, co może ochronić dziecko przed zgubnymi skutkami nie tylko pornografii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.