Kto szubrawiec, kto bohater? Czasem trzeba dokładniej poznać fakty. Pierwsze wrażenia bywają mylne.
Trudny był ten powojenny polski czas. Jednego okupanta zastąpił drugi. Zwłaszcza na tych terenach Polski, na których „ten drugi” pojawił się „po raz drugi”, sytuacja była – delikatnie mówiąc – bardzo skomplikowana. Na stare zranienia nakładały się nowe. Kto był człowiekiem prawym, niezłomnym, kto biedakiem, który, chcąc nie chcąc, uwikłany został w politykę, a kto kolaborantem, który w popieraniu nowej władzy widział jakiś swój interes? Sęk w tym, że historia kocha zwycięzców. Zwłaszcza jeśli to właściwie tylko ci zwycięzcy mogli wszystko opisać...
Przeglądałem niedawno wydaną przez IPN książkę Michała Ostapiuka «Komendant „Bury”. Biografia kpt. Romualda Adama Rajsa „Burego” 1913-1949». Przeglądałem, bo dokładnie przeczytałem tylko tę jej część, która poświęcona była budzącym najwięcej kontrowersji wydarzeniom, do których doszło na przełomie stycznia i lutego 1946 roku w okolicach Bielska Podlaskiego. Fakty są takie, że dowodzone przez Burego oddziały dokonały w tym czasie akcji pacyfikacyjnych w kilku wsiach powiatu bielskiego, w wyniku których zginęło kilkadziesiąt osób. Jednak interpretacja tych wydarzeń jest już różna. Jedni widzą w jego działaniach „zbrodnię przeciw ludzkości” interpretując tamte wydarzenia jako akt wymierzony w prawosławną ludność Białoruską ze względu na narodowość i przynależność religijną. Sobór Biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w październiku zeszłego roku oficjalnie dołączył część z nich do grona świętych tego Kościoła. Inni natomiast widzą w działaniach oddziałów Burego element zbrojnej walki przeciwko nowemu okupantowi i jego co bardziej gorliwym współpracownikom. Po czyjej stronie jest racja?
Autor książki Michał Ostapiuk dokładnie analizuje tamte wydarzenia i zestawia zeznania świadków. Z różnych zresztą okresów – te złożone zaraz po wydarzeniach, te które składano później, zwłaszcza w związku z procesem „Burego” i te które złożono już w wolnej Polsce. I nie ma wątpliwości: to ci drudzy mają rację. Akcja nie była wymierzona ani w ludność Białoruska, ani w ludność prawosławną, ale w tych, którzy współpracowali z nową władzą. To było kryterium, które decydowało o działaniach Burego (choć niekoniecznie już jednego z jego podkomendnych). A że – z różnych powodów – owymi kolaborantami dość często byli w tych miejscowościach czujący się Białorusinami prawosławni – to już inna rzecz.
O tym, że nie chodziło o „czystkę etniczną” świadczy choćby to, że byli i tacy Białorusini czy prawosławni, którzy choć znaleźli się w rękach ludzi Burego, zostali po prostu odesłani do domów (sprawa tzw. wozaków), a i w otoczeniu Kapitana ludzi o takich korzeniach nie brakowało. Teza, że Buremu chodziło o działania przeciwko jakieś grupie narodowej czy religijnej nie znajduje oparcia w faktach. Za to dokładna analiza zeznań świadków wskazuje, że była ona lansowana na potrzeby propagandy nowej władzy.
Nie piszę tego, żeby jątrzyć, ale gwoli zadośćuczynienia prawdzie. Gdy parę lat temu na naszym forum wybuchła gorąca dyskusja na ten temat, poproszony o interwencję nie bardzo wiedziałem co zrobić. Forum w zasadzie po to jest, żeby ścierały się racje, a te w tej sprawie były podzielone. Obie strony powoływały się na ustalenia sądów czy prokuratorów. Jak interweniować w imię obrony prawdy (bo nie chodziło o „zwyczajny” brak kultury w dyskusji), skoro trudno dociec, jaka była? Dziś, dzięki książce Michała Ostapiuka już wiem, co o sprawie myśleć.
Tak, to były trudne czasy. Życie było dość tanie. Śmierć bliskich zawsze boli, zwłaszcza gdy umyślnie spowodował ją drugi człowiek. Jego pobudki dla bliskich ofiar nie są w tym momencie aż tak istotne. Ale muszą być istotne zarówno dla tych, którzy domagają się ustawienia kogoś na piedestale jak i dla tych, którzy domagają się, by kogoś okrzyknąć zbrodniarzem.
Michał Ostapiuk, Komendant "Bury". Biografia kpt. Romualda Adama Rajsa "Burego" 1913-1949
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.