Przede wszystkim trzeba przezwyciężyć podziały i ukazać, że jesteśmy zdolni do jedności – mówi KAI abp Sławoj Leszek Głódź w wywiadzie z okazji 30-lecia „Solidarności”. Przypomina jak wielkie nadzieje z „Solidarnością” wiązał Jan Paweł II. „Sam wielokrotnie słyszałem z ust Ojca Świętego, że teologia wyzwolenia, rewolucja, którą podsycano w Ameryce Łacińskiej, nie jest antidotum na problemy społeczne, ale solidarność w znaczeniu katolickiej nauki społecznej. Przykładem tego była „Solidarność” w Polsce” - wyjaśnia.
KAI: Słyszymy o zagrażającym nam widmie zapateryzmu. Pojawiają się także hasła typu „Polska nie jest najważniejsza”. Przemówią one do młodych ludzi?
- Jeżeli się wytworzy pustkę wartości, to nawet kalosze mogą przemówić. A co do zapateryzmu, który ma zawitać do Polski – każdy kraj ma swoją drogę, a Kościół jest uniwersalny. Wierzę, że Kościół w Polsce jest w stanie utrzymać wszystkie dzieła i inicjatywy i wypracować też prostą drogę naszej misji ewangelizacyjnej. Tego pilnujemy i jesteśmy tego stróżami. Zapateryzm ma wiele twarzy, ducha rewolucji francuskiej, październikowej, czy też wojny domowej w Hiszpanii. Tendencje sekularystyczne, widmo zapateryzmu są dziś obecne w Europie, więc trudno żeby nie było sił politycznych, które nie usiłowałyby przerzucić ich na teren Polski. Polska jawi się bowiem w Europie jako religijna, tradycyjna ostoja Kościoła katolickiego. Nie można jednak ludzi, którzy się modlą, którzy deklarują swoją przynależność do Kościoła, wyśmiać i wyszydzić, a potem zadekretować taką „wolność” szermując hasłami demokracji nawet w wymiarze prawnym. Dlatego Kościół zawsze będzie stać na straży budowania harmonii społecznej. Jej kształtowanie nie jest procesem jednorazowym, lecz może trwać dziesięciolecia. Kształtowanie ładu i harmonii w społeczeństwie polskim zawsze będzie naszym priorytetem, bowiem są one potrzebne dla naszego normalnego współżycia. W Kościele polskim trwamy od 40 lat w nurcie ”aggiornamento”. Czynimy to także w czasie pontyfikatu Jana Pawła II i obecnie Benedykta XVI. Obserwujemy bieżące wydarzenia, także polityczne, ale nie jesteśmy strażakami do gaszenia prawdziwych bądź sztucznie wywołanych pożarów, tym bardziej parawanem do przykrywania braku decyzji u decydentów.
KAI: Dlaczego kapitał wspólnego protestu, obrony wartości, wspólnego cierpienia, został w Polsce tak łatwo roztrwoniony?
- Trzeba zapytać kto go roztrwonił, bo to nie jest podział, który powstał przy krzyżu pod Pałacem Prezydenckim. Ten podział powstał zaraz po 1989 r. Polacy zostali podzieleni na „masę upadłościową” i na tych, którzy są beneficjentami przemian ustrojowych i mają władzę, pieniądz i media. Zaczęliśmy budować biblijną wieżę Babel i po prostu – pomieszały się nam języki. Ten proces trwa. Nawet za PRL nie było takiego rozwarstwienia jak teraz. Część społeczeństwa została nazwana mianem „oszołomów”, „fundamentalistów”, „rydzykowców”, „głupoli”, „ciemniaków”, itd. Nie wolno tak ludzi szufladkować i dzielić! Nie wolno tego czynić – trzeba się przed takim językiem bronić. A tymczasem wydarzenia w Warszawie dowodzą jednego: czy pamięć o katastrofie pod Smoleńskiem ma być utrwalona, w jakiej formie i kto podejmie tę decyzję... Daliśmy temu wyraz w Komunikacie Rady Biskupów Diecezjalnych z Jasnej Góry.
KAI: Czy sądzi Ksiądz Arcybiskup, że w Polsce po 20 latach wolności możliwy jest powrót do podstawowych idei „Solidarności”?
- Wyczuwam w tym pytaniu pesymizm, a Ojciec Święty wiązał przecież z nią wielkie nadzieje. Wiązał je nie tylko z Polską, bo mówił wprost o potrzebie przeniesienia tej nadziei na całą Amerykę Łacińską. Sam wielokrotnie słyszałem z ust Ojca Świętego, że teologia wyzwolenia, rewolucja, którą podsycano w Ameryce Łacińskiej, nie jest antidotum na problemy społeczne, ale solidarność w znaczeniu katolickiej nauki społecznej. Przykładem tego była „Solidarność” w Polsce. Czy ten polski płomień doszedł do Ameryki Łacińskiej? Nie. Ale idea jest wciąż żywa. A w Polsce? Wino, żeby było dobre, musi długo fermentować. Sądziliśmy, że 10, 20 lat wystarczy żeby wrócić do normalności. Dziś widzimy, że to za mało. Uczyni to może nowe pokolenie. Przyjdą więc nowe wyzwania i nowe zadania.
KAI: Kiedy to nastąpi?
- To zależy od nas. Mamy usta pełne frazesów, haseł, zamieniających się w paplaninę, a konkretów brak. Kiedy padają dziesiątki zakładów pracy, my dyskutujemy o sprawach drugorzędnych, często nawet przy pomocy mediów żyjemy w świecie fikcji. Media przejęły dziś właściwie wszystko – zastępują władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Wydają wyroki, ścinają głowy i straszą polityków, którzy biegają od studia do studia. Niektórzy są nawet cztery razy dziennie w różnych stacjach. Tak zwana czwarta władza stała się pierwszą. Wartością nie jest prawda lecz PR, nastroje i słupki. Wciąż jesteśmy tym karmieni i już się do tego przyzwyczailiśmy.
KAI: Jak więc powrócić do solidarności?
- My nie musimy wracać do „Solidarności”. Ona jest w nas i nadal trwa. Stoją przed nią zadania obrony godności pracy i wynagrodzeń. Bogu dziękujmy, że jeszcze jest jakiś wentyl w postaci „Solidarności”. Owszem, jest już inna, mniejsza, ale pozostaje nośnikiem i depozytariuszem porozumień ze Szczecina, Gdańska i Jastrzębia Zdroju z 1980 roku. Jest też Kościół, który pozostaje w społeczeństwie obrońcą ubogich, budując ład moralny i harmonię społeczną.
Rozmawiała Alina Petrowa-Wasilewicz
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.