Niemiecki minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere opowiedział się w wywiadzie prasowym za wprowadzeniem do szkół lekcji religii islamskiej. Miałoby to służyć lepszej integracji muzułmańskich imigrantów w społeczeństwie Niemiec.
"Nauczanie o religii islamskiej nie powinno odbywać się na podwórzach meczetów, ale w naszych szkołach" - ocenił de Maiziere w rozmowie z dziennikiem "Rheinische Post".
W jego ocenie wykształceni w Niemczech imamowie powinni też posługiwać się językiem niemieckim.
Wielką debatę na temat problemów z integracją ponad 3 milionów imigrantów z krajów muzułmańskich wywołała książka członka zarządu Bundesbanku, socjaldemokraty Thilo Sarrazina, w której twierdzi on m.in., że przybysze z krajów islamskich, w dużej części niewykształceni, tworzą "równoległe społeczeństwo" oraz przysparzają państwu więcej kosztów socjalnych, niż wart jest ich wkład w rozwój gospodarki.
Według de Maiziere'a rząd Niemiec nie powinien pozwolić na to, by kontrowersyjne tezy Sarrazina określiły debatę polityczną w kraju. "Nie jest tak, jak sądzą niektórzy, że to Sarrazin po raz pierwszy postawił właściwe pytania" - powiedział minister.
Po publikacji książki Sarrazina politycy prześcigają się w propozycjach rozwiązania problemów z integracją imigrantów. Rząd zamierza przedstawić wkrótce "plan działań na rzecz integracji", natomiast opozycyjna SPD proponuje ustanowienie ministerstwa ds. oświaty i integracji, a także wprowadzenie obowiązku wysyłania dzieci do przedszkoli, tak by od najmłodszych lat opanowywały one język niemiecki.
Z kolei minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser Schnarrenberger z liberalnej FDP uważa, że już u czterolatków należy sprawdzać znajomość języka niemieckiego, a imigranci powinni obowiązkowo uczęszczać na kurs językowy.
Thilo Sarrazin, który wywołał tę debatę, zapłacił za swoje kontrowersyjne tezy: jego macierzysta SPD zamierza wykluczyć go z szeregów partii, a zarząd Bundesbanku zwrócił się do prezydenta RFN o odwołanie Sarrazina ze stanowiska.
Tymczasem wielu Niemców podziela jego opinie. Jak poinformował w zeszłą niedzielę tygodnik "Bild am Sonntag", z sondaży wynika, że co piąty Niemiec popiera Sarrazina. Gdyby założył on własną partię, mogłaby liczyć na 18 proc. głosów. "Dla tych ludzi Sarrazin jest kimś, kto w końcu głośno mówi to, co wielu myśli" - powiedział szef instytutu badań opinii Emnid Klaus-Peter Schoeppner. Sarrazin wyklucza jednak założenie własnego ugrupowania.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.