- bo Jezus żyje i jest obecny między nami - powiedział bp Grzegorz Olszowski w katowickiej katedrze Chrystusa Króla. Liturgii Wigilii Paschalnej przewodniczył metropolita katowicki abp Wiktor Skworc.
W celebracji nie uczestniczyli wierni, była ona transmitowana w diecezjalnym Radiu eM i w Internecie.
Bp Grzegorz Olszowski na początku homilii przypomniał, że w starożytności handlowano różnymi towarami, a wśród nich byli też i ludzie. - Różny był los niewolników - zauważył biskup pomocniczy. Mówił o tym, że niewolnik taki mógł zostać ukarany z największą surowością. Czasem skazywano go na karę śmierci przez ukrzyżowanie. - Trudno sobie wyobrazić, by ktoś chciał wykupić takiego niewolnika, a jeszcze trudniej – wykupić, zastępując własnym dzieckiem. A to właśnie zrobił Bóg – wykupił mnie, gdyż byłem niewolnikiem grzechu, a co za tym idzie śmierci. Zapłacił za mnie ceną śmierci swojego Syna i wyzwolił mnie - przypomniał biskup.
W homilii nawiązał do dzisiejszych czytań, które ukazują, co kochający Bóg uczynił dla człowieka od początku historii zbawienia. - Od stworzenia człowieka, poprzez grzech pierwszych ludzi, powołanie narodu wybranego, wyzwolenie go z niewoli, zapowiedzi proroków… A największym darem było nowe życie - mówił bp Olszowski.
- To wszystko co Bóg uczynił dla człowieka było i jest darem Jego miłości. Nic nam się nie należało… wszystko jest łaską - zaznaczył podczas liturgii.
Przypomniał, że nawet uczniowie Chrystusa nie oczekiwali tego co się stało. - Jezus zapowiadał im, że umrze i powróci do życia. Nie byli jednak zdolni przyjąć tej prawdy - wskazywał bp pomocniczy. Przywołał też ewangeliczną scenę, kiedy Maria Magdalena i druga Maria o świcie poszły obejrzeć grób i nie zastały ciała Jezusa. - Wtedy usłyszały słowa Anioła: "Wy się nie bójcie! (...) Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał." Te słowa są streszczeniem istoty wielkanocnego orędzia: my nie musimy się bać! - podkreślał hierarcha.
W homilii zapewniał, że Jezus zmartwychwstał i żyje i jest obecny między nami. - Jezus pokonał śmierć i dał nam nadzieję na życie, za którym tęsknimy. I Jego władza nad śmiercią trwa nadal. Ciemna, beznadziejna noc ma swój kres. Zmienia się w światło, bo krzyż nie jest ostatnim słowem Boga. Po śmieci Jezusa na krzyżu jest Zmartwychwstanie, jest życie, jest światło! - wskazywał biskup.
Zachęcał, by wszyscy wierni wołali dziś „Alleluja”, co znaczy „wychwalajcie Jahwe”! Miał świadomość, że w obliczu pandemii koronawirusa radosne „Alleluja” może nie przychodzi nam łatwo. - Są tacy, których serca są jeszcze pełne Wielkiego Postu i Wielkiego Piątku. Musimy jednak zrozumieć, że Wielkanoc nie wymazuje męki i śmierci Jezusa na krzyżu, i nie wymazuje również naszych trudności i zranień. Nie wymazuje, ale naszemu nieraz trudnemu życiu, cierpieniu, śmierci nadaje zupełnie nowy sens, nadaje wartość - podkreślał bp Olszowski.
- Chrystusa nie mamy już szukać w grobie, ale w Galilei - wskazywał hierarcha. Przypomniał, że nie przypadkowo jest mowa o tej krainie, bo to w niej uczniowie po raz pierwszy spotkali Jezusa. - I my - jako Jego uczniowie - Kościół będący w drodze, mamy gdzie wracać. Mamy wracać do Galilei naszej niełatwej codzienności. Ze świadomością że Chrystus już zmartwychwstał i na zawsze żyje pośród nas - mówił z nadzieją.
Na końcu zauważył, że nie jest nam dane w tym roku podczas celebracji Wigilii Paschalnej w naszych świątyniach doświadczyć wspólnoty Kościoła. - Ale i tak nim jesteśmy. Jesteśmy Kościołem, wspólnotą życia pełną zbawczej obecności Zmartwychwstałego, Kościołem zmierzającym do Galilei na spotkanie ze Zmartwychwstałym. I bądźmy nim zawsze. Nie przestawajmy nim być - bo to w tym Kościele naprawdę jest Zmartwychwstały... - zachęcał wiernych.
Liturgii Wigilii Paschalnej w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach przewodniczył metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. W celebracji nie uczestniczyli wierni, była ona transmitowana w diecezjalnym Radiu eM i w internecie.
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.