Jedni mówią, że Bóg jest miłością, więc nie może się gniewać. Inni widzą w pandemii karę Bożą i uważają Boga za sędziego, który nie cofa się przed zsyłaniem na lud nieszczęść, że wystarczy wspomnieć Sodomę i Gomorę.
Kwestię tę rozważa w nowym numerze "Gościa Niedzielnego" Franciszek Kucharczak z ks. dr. Witoldem Kanią w tekście pt. "Skaranie Boskie".
– Jeśli ktoś mówi wprost, że to, co się dzieje, to jest kara Boża za to czy tamto, to ten ktoś stawia się w roli samego Pana Boga – mówi ks. dr Kania z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego. – Gdy go zapytamy, skąd on to wie, usłyszymy, że tak mu się wydaje. A przecież nie miał prywatnego objawienia. Zresztą gdyby nawet miał, to musiałby poddać je ocenie Kościoła. Trzeba uważać, co się orzeka na temat Pana Boga – przestrzega kapłan. Wskazuje na błąd, jakim często jest przypisywanie Bogu cech ludzkich.
– Człowiek się gniewa i myśli, że Bóg gniewa się w podobny sposób. A u Boga sprawiedliwość jest spleciona z miłosierdziem – zauważa. Dla ilustracji przytacza przykład opowiedziany przez kaznodzieję w ostatnią niedzielę Miłosierdzia Bożego. Otóż król miał piękny ogród. Rosły tam cudowne kwiaty. Tak się ludziom podobały, że je zrywali. Król wpadł w gniew i zapowiedział, że kto zerwie kwiat z tego ogrodu, będzie ukarany chłostą. Tak się jednak stało, że do ogrodu weszła matka króla i zerwała kwiat. Doniesiono o tym królowi. Władca powiedział: „Sprawiedliwość jest sprawiedliwością. Ona musi się dokonać, ale ponieważ to jest moja matka, to karę biorę na siebie”. – Tak jest z Jezusem Chrystusem, który wziął na siebie nasze grzechy – mówi ks. Witold Kania.
Więcej nowym numerze naszego pisma w tekśce:
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.