W odbywającej się drugiej turze wyborów samorządowych we Francji odnotowano na godz. 12 rekordowo niską średnią frekwencję - 15,29 proc.; w marcowej pierwszej turze frekwencja wyniosła o tej porze 18,38 proc. Część Francuzów zamiast do urn udała się w niedzielę na plaże.
Według danych opublikowanych przez francuskie MSW frekwencja na godz. 12 była też słabsza niż w drugiej turze wyborów samorządowych w roku 2014 - 19,83 proc. oraz w 2008 roku - 23,68 proc.
Część Francuzów wybrała zamiast głosowania wyjazd na weekend, m.in. nad morze. "Tak, nie poszedłem do lokalu wyborczego" - przyznał w rozmowie z PAP Frederic. "Te wybory nie są dla mnie specjalnie interesujące, a z uwagi na dwumiesięczną kwarantannę chciałem wypocząć z rodziną w Normandii i wyrwać się z Paryża na jakiś czas" - przyznał 35-letni mieszkaniec stolicy.
Z uwagi na pandemię koronawirusa wyborcy zobowiązani są do noszenia w lokalach wyborczych masek oraz przyniesienie własnego długopisu. W Paryżu członków komisji wyborczych, pracujących również w maskach, oddzielają od głosujących ścianki z pleksiglasu. Wyborcy zobowiązani są również do zachowania dystansu społecznego oraz stosowania żelu dezynfekującego.
Komentatorzy podkreślają, że wybory te będą trudne dla partii LREM prezydenta Francji Emmanuela Macrona, ponieważ rząd i szef państwa są krytykowani za zarządzanie kryzysem związanym z Covid-19, a sama partia prezydencka jest młodym ugrupowaniem powstałym w 2017 roku bez zakorzenienie w strukturach lokalnych. W wyborach samorządowych ważny jest podział na lewicę i prawicę, a członkowie LREM walczą o zaistnienie - podkreślają media.
Komentatorzy oczekują dobrego wyniku Zielonych oraz socjalistów w Paryżu, Nantes, Rennes czy Dijon. Republikanie starają się z kolei potwierdzić dobre wyniki z pierwszej tury w mniejszych miastach, aby obronić swoją bazę terytorialną. Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen spodziewa się wygranej w Perpignan, które w przypadku zwycięstwa tej partii byłoby pierwszym miastem liczącym ponad 100 tys. mieszkańców, gdzie partia ta odniosłaby zwycięstwo w wyborach od 1995 roku.
Urzędująca mer Paryża Anne Hidalgo sprzymierzyła się z ekologami i według sondaży może liczyć na zwycięstwo w stolicy. Startujący w Hawrze premier Edouard Philippe w pierwszej turze uzyskał 43 proc. głosów, a na drugie miejsce według sondaży ma szansę komunista Jean-Paul Lecoq, który w marcu zdobył 36 proc. głosów.
Philippe został wybrany na stanowisko mera w Hawrze w 2010 roku. Zrezygnował z tego stanowiska, gdy został premierem w 2017 roku. Nawet jeśli wygra wybory samorządowe, zapewne pozostanie na stanowisku premiera do końca pięcioletniej kadencji prezydenta Macrona. Dlatego obecny mer miasta Jean-Baptiste Gastinne zostałby ponownie powołany, choć media spekulują na temat konfliktu na linii Macron-Philippe, stąd też pogłoski o ewentualnym pozostaniu premiera w Hawrze w przypadku wygranej.
Porażka Philippe'a zmusiłaby prezydenta do poważnych przetasowań w rządzie, choć premier znacznie wyprzedza szefa państwa w badaniach opinii publicznej.
W drugiej turze wyborów samorządowych Francuzi głosują w około 13 proc. (4820) gmin, w których nie udało się wybrać władz w pierwszej turze, czyli 15 marca. Około 16,5 mln wyborców (39 proc. uprawnionych do głosowania) może oddać głos na 157 632 kandydatów.
Głosuje się na listy kandydatów na radnych, na których czele zazwyczaj stoi kandydat komitetu na mera. Mera wybiera następnie rada miejska. Komitet może jednak zrezygnować z udziału w drugiej turze i przekazać poparcie lub wejść w sojusz z innym komitetem, co często ma miejsce w przypadku blokowania kandydatów partii Le Pen.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.