Szymon Hołownia, który zajął trzecie miejsce w I turze wyborach prezydenckich zapowiedział we wtorek powstanie stowarzyszenia o nazwie "Polska 2050". Zadeklarował, że 12 lipca będzie głosował przeciwko wizji prezydentury Andrzeja Dudy. Zapowiedział, że jego ruch weźmie udział w wyborach parlamentarnych.
Hołownia w niedzielnych wyborach prezydenckich uzyskał 13,87 proc. i zajął trzecie miejsce po Andrzeju Dudzie i Rafale Trzaskowskim, którzy zmierzą się w II turze. "Z tego wspaniałego poruszenia, które złożyło się na tę kampanię (prezydencką) powstanie teraz ruch społeczny, ruch obywatelski, który przyjmie formę stowarzyszenia i nazwę +Polska 2050" - zapowiedział Hołownia na konferencji prasowej. Podkreślił, że nazwa stowarzyszenia i cezura czasowa odnosi się do okresu mniej więcej jednego pokolenia i mówi wszystko o tym, co chce robić.
Hołownia przekonywał, że głosowanie w wyborach prezydenckich jest obywatelskim obowiązkiem. Zapowiedział, że sam pójdzie na drugą turę wyborów, mimo że nie ma w niej "swojego kandydata". "Tak się złożyło, że go nie mam, ale na wybory pójdę i oddam głos. Ten głos oddam, jak już wielokrotnie miałem to w polskich warunkach przywilej robić, nie za czymś, a przeciwko czemuś. Oddam ten głos przeciwko wizji prezydentury i wizji Polski, którą prezentował przez ostatnich pięć lat Andrzej Duda i jego partia Prawo i Sprawiedliwość" - oświadczył Hołownia.
Zaznaczył, że jego ruch nie udzieli poparcia żadnemu z kandydatów ubiegających się w drugiej turze o urząd prezydenta. "Jesteśmy ruchem ludzi wolnych, każdy z nas będzie podejmował decyzje w swoim sumieniu i tak powinno pozostać. Nie jestem panem waszych sumień, to wy sami zdecydujecie w poczuciu własnej odpowiedzialności, a ja tę wolność zamierzam uszanować, bo tak chcę budować Polskę, tak chcę budować demokrację" - podkreślił.
Przyznał jednocześnie, że otrzymał zaproszenie na rozmowę od kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego. "Ja już wiem po tych sześciu miesiącach, że w świecie polityki nie ma towarzyskich rozmów i nie ma kontaktów, które można by było załatwiać poza plecami, poza oczami tych, których te decyzje miałyby dotyczyć" - dodał.
Hołownia, który był kandydatem niezależnym w wyborach prezydenckich przedstawił kryteria, które - jak ocenił - są "minimum bezpartyjnej prezydentury".
"Po pierwsze minimum bezpartyjnej prezydentury powinno opierać się o trzy weta, o których mówiłem w swoim programie. +Weto demokratyczne+, czyli zobowiązanie prezydenta, że nie podpisze żadnej ustawy, która nie przeszła normalnego cyklu legislacji, z konsultacjami społecznymi oraz oceną skutków prawną i finansową. To są rzeczy, które są elementarzem stanowienia prawa, ale w Polsce za rządów PiS nim być przestało" - podkreślił.
Hołownia wskazał też na "weto zielone", czyli oczekiwanie, że prezydent RP "zawetuje każdą ustawę, która oddali nas od celu, jakim jest neutralność klimatyczna Polski w 2050 r., pogłębi kryzys wodny lub będzie naruszała czy wręcz dewastowała nasz skarb jakim jest nasze środowisko naturalne". Jak dodał, jest to też "weto samorządowe", czyli oczekiwanie, że prezydent zawetuje każdą ustawę, która będzie dokładała zadań samorządu bez wskazania środków, z których mają być zrealizowane lub ustawę, która zabiera samorządom.
Drugie kryterium to zatrudnienie na czterech kluczowych stanowiskach w Kancelarii Prezydenta osób, które nigdy nie należały do żadnej partii politycznej. Te stanowiska to szef kancelarii, ministrowie odpowiedzialni za kwestie prawne i zagraniczne oraz szef BBN - zapowiedział.
Kryterium trzecie to niezwłoczne złożenie wniosku do NIK o przeprowadzenie kontroli państwowych i samorządowych osób prawnych i innych państwowych i samorządowych jednostek organizacyjnych pod względem legalności, gospodarności, celowości i rzetelności w zakresie zatrudniania w nich pracowników według lojalności partyjnej, a nie kwalifikacji tak, by "opinia publiczna mogła poznać skalę tej patologii".
Czwarte kryterium przedstawione przez Hołownię dotyczy powołania ciała, które będzie doradzało prezydentowi wszystkie akty prawne dotyczące samorządu. Ciało to ma się składać "nie tylko z prezydentów największych związków metropolitarnych i samorządowych, ale znajdą w nich swój udział przedstawiciele wszystkich szczebli samorządu od sołtysów i radnych po marszałków i prezydentów miast tak, by polski samorząd mógł mieć swoją reprezentację w samym centrum stanowienia władzy w Polsce" - zapowiedział.
"To nasze minimum wydaje się niespecjalnie wymagające w państwie, które chciałoby mieć prezydenta reprezentującego coś więcej niż w tylko własną formację polityczną" - ocenił Hołownia.
Pytany, czy wraz z zapowiadanym stowarzyszeniem Polska 2050 weźmie udział w następnych wyborach parlamentarnych Hołownia odparł, że nie wiadomo, kiedy będą wybory, ponieważ żyjemy w kraju, w którym "wszystko zostało zdestabilizowane".
"Żadna data, która kiedyś była święta i wynikała wprost z konstytucji nie jest już dogmatem" - powiedział Hołownia. Na uwagę, że jednak kiedyś będą wybory odparł: "więc wystąpimy w nich". "Jeżeli będą za trzy lata, to w nich wystąpimy, jeżeli będą za pół roku, to w nich wystąpimy, jeżeli będą za 10 lat to też w nich wystąpimy" - powiedział Hołownia.
"Chciałbym, żeby to było jasne, że to nie będzie tak, że Polska 2050 nagle staje się partią polityczną, jakaś część tego ruchu, w sytuacji, w której będzie to niezbędne i potrzebne być może stanie się partią polityczną, natomiast ta część ekspercka, ta część działalności społecznej - one nigdy nie będą partią polityczną, bo mamy różnych Polaków, a ja chcę być szefem ruchu, który, o ile ludzie będą chcieli, zgrupuje różnych Polaków" - powiedział Hołownia.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.