Benedykt XVI przyjął w piątek na prywatnej audiencji prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Obserwatorzy zwracają uwagę, że prywatna rozmowa papieża z francuskim przywódcą trwała wyjątkowo długo, bo aż 33 minuty.
Po południu w willi Bonaparte, siedzibie ambasady Francji przy Stolicy Apostolskiej, prezydent zjadł obiad w towarzystwie m.in. kard. Bertone i francuskich kardynałów pracujących w Watykanie. W wygłoszonym tam przemówieniu Sarkozy wyjaśnił, że walka z nielegalną imigracją jest imperatywem moralnym. - Nie ma gospodarki bez reguł, nie ma życia społecznego bez reguł, nie ma wolności bez reguł - stwierdził francuski polityk.
Zaznaczył, że Kościół katolicki i Republika Francuska służą wielu wspólnym sprawom, takim jak: sprawiedliwość, pokój, braterstwo, a także sprzeciwiają się wszystkiemu, co zagraża godności człowieka. - Dlaczego więc starając się rozumieć i szanować nawzajem, zachowując swoje miejsce i rolę, a zarazem świadome świadome wspólnych ideałów, nie miałyby bardziej iść w parze, aby proponować ludzkości lepszy los? - pytał szef francuskiego państwa.
Dziennik „La Croix” zauważa, że wizyta prezydenta została zorganizowana w ekspresowym trybie kilku tygodni po sierpniowej polemice między Watykanem i Paryżem na tle wydalenia grupy ponad 200 Romów z Francji do Rumunii i Bułgarii. Szybkość, z jaką prośba Pałacu Elizejskiego została uwzględniona w Watykanie jest – zdaniem katolickiej gazety – znakiem życzliwości Stolicy Apostolskiej wobec Sarkozy’ego. Zazwyczaj bowiem przygotowania do tego typu wizyty trwają kilka miesięcy.
„La Croix” spekuluje, że prezydentowi zależało na wyjaśnieniu nieporozumienia z Kościołem katolickim, aby uspokoić elektorat katolicki przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w 2012 r. W poprzednich wyborach w 2007 r. na Sarkozy’ego głosowało 74 proc. katolików.
W ciągu niespełna trzech lat było to trzecie spotkanie Benedykta XVI i Nicholasa Sarkoz’yego. Dlatego Pałac Elizejski podkreśla, że stosunki między nimi mają uprzywilejowany charakter – dodaje paryski dziennik.
Chodzi o zabezpieczenie przed zagrożeniami płynącymi z Rosji.
W sobotę rebelianci M23 przejęli kontrolę nad miastem Masisi w prowincji Kivu Północne.
W tle konflikty zbrojne oraz kwestie symboli religijnych i hidżabów.