Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział w niedzielę, że postara się doprowadzić do tego, by w miejscu katastrofy prezydenckiego samolotu w Smoleńsku powstało "odpowiednio godne upamiętnienie" ofiar. Ocenił, że Lech Kaczyński ma już "królewski pomnik", w postaci sarkofagu na Wawelu.
W ocenie Komorowskiego, ta wypowiedź Fotygi jest "strasznie niedobra". Jak podkreślił, odniosiła się ona do "obecności premiera (...) na miejscu pobojowiska w Smoleńsku".
Prezydent przekonywał, że z punktu widzenia języka politycznego, obecność premiera Rosji w miejscu katastrofy "oznaczała przywiązanie ogromnej wagi do tego, co się wydarzyło i chęć uczestniczenia we wspólnym przeżywaniu dramatu polskiego".
"Oprócz czysto ludzkiej reakcji, to polityczna odpowiedź powinna być taka: tak, dostrzegamy tę rękę i chcemy, aby to służyło dalszym relacjom polsko-rosyjskim, a nie je psuło" - powiedział prezydent.
Jak przekonywał, spotkanie polskiego i rosyjskiego premiera "nad grobami polskich oficerów wymordowanych w Katyniu" było "ważne dla polski, dla rodzin katyńskich". To na nim - jak mówił - powinna być skoncentrowana wtedy uwaga opinii publicznej.
"Wydaje mi się, że tu gdzieś zabrakło myślenia o tym, że może warto powściągnąć własną potrzebę serca bycia na miejscach zbrodni katyńskiej w rocznicę i miesięcznice zbrodni katyńskiej, a więc w kwietniu, może warto było powściągnąć także własne dążenie do zaznaczenia wagi własnego urzędu na rzecz ewidentnego interesu, jakim była potrzeba skoncentrowania uwagi opinii publicznej polskiej, rosyjskiej na bezprecedensowym spotkaniu dwóch premierów nad grobami polskich ofiar" - mówił Komorowski.
Jak dodał, on sam zrezygnował z wyjazdu jako wtedy jeszcze marszałek Sejmu. Pytany, czy Donald Tusk nie powinien zaproponować, by 7 kwietnia w Katyniu był także prezydent Lech Kaczyński Komorowski odparł: "to było spotkanie dwóch premierów, a nie dwóch premierów i prezydenta".
"Uważam, że najlepiej jest wtedy, kiedy się myśli nie w kategoriach własnego prestiżu, tylko w kategoriach interesu państwa, a wtedy interes państwa polskiego powinien podpowiadać to, że lepiej pozwolić skoncentrować całą uwagę opinii publicznej na bezprecedensowym spotkaniu, pobycie rosyjskiego premiera nad grobami ofiar katyńskich" - powiedział Komorowski.
W jego ocenie, podobnie myślał Lech Kaczyński, decydując się na wyjazd do Katynia w innym terminie, czyli 10 kwietnia.
Prezydent był też pytany, czy w związku z katastrofą smoleńską zdymisjonowany powinien zostać minister obrony Bogdan Klich. W ocenie Komorowskiego, teza, że to minister obrony narodowej "jest odpowiedzialny za to, kogo prezydent zaprasza na pokład samolotu" jest ryzykowna.
Prezydent ocenił też, że w atmosferze sprzed katastrofy smoleńskiej "każda próba cenzurowania składu gości zapraszanych przez prezydenta do jego samolotu (...) byłaby oceniana jako swoisty zamach na niezależność prezydenta, premiera, czy kogokolwiek innego".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.