Jesienią czeka nas trudny czas - grypa, infekcje górnych dróg oddechowych i koronawirus - zauważył minister zdrowia Adam Niedzielski. Dlatego też resort opracował strategię, która ma być odpowiedzią na specyfikę tej sytuacji. Filozofia obrony przed pandemią zastąpiona została elastycznym podejściem adekwatnym do skali zagrożenia.
Minister zdrowia zaprezentował w czwartek strategię dotyczącą jesiennej walki z COVID-19, która "ma być odpowiedzią na specyfikę tej sytuacji". Pokreślił, że ten okres będzie wyzwaniem ze względu na nakładające się na siebie i trudne do odróżnienia choroby - grypę, infekcje górnych dróg oddechowych i COVID-19.
"Musimy się przygotować na pewną specyfikę warunków jesiennych. Strategia jest odpowiedzią na tę specyfikę" - powiedział minister. Zaznaczył jednak, że będzie ona strategią "żywą", czyli dostosowywaną do rozwoju sytuacji.
Zaznaczył przede wszystkim, że zmienia się filozofia postępowania z epidemią. Z wiosennej, polegającej na obronie przed pandemią, na jesienną polegającą na "elastycznym zarządzaniu ryzykiem".
"Mamy za sobą etap obrony przed pandemią, gdzie stosowaliśmy bardzo drastyczne środki, lockdown, rozwiązania stosowane w skali całego kraju. Teraz zmieniamy charakter naszego reagowania, odchodzimy od środków stosowanych w ujęciu ogólnokrajowym, na rzecz środków dedykowanych do regionów, dostosowane do skali zjawiska, pojawiania się koronawirusa" - wskazał.
Dodał, że strategia wskazuje kierunki działania - jakie cele mają być osiągnięte i jakie działania mają służyć osiągnięciu tych celów. Składa się z czterech obszarów. Pierwszy z nich dotyczy zmian organizacyjnych tak, by zwiększyć efektywność wykorzystania zasobów infrastrukturalnych i ludzkich.
"W pierwszym etapie walki z pandemią powołując chociażby sieć szpitali jednoimiennych wiedzieliśmy, że procent ich wykorzystywania w pierwszych dniach czy miesiącach był bardzo niski. W tej chwili możemy powiedzieć, że wiedząc więcej, mając świadomość, z jaką skalą ryzyka mamy do czynienia, te nasze decyzje mogą być bardziej dopasowane do poziomu zagrożenia" - powiedział szef MZ.
Poinformował, że w ramach sieci szpitali zostaną powołane trzy poziomy szpitalnictwa odpowiedzialne za przeprowadzenie procesu leczenia chorych na koronawirusa. Osoby przyjmowane na szpitalne oddziały ratunkowe (SOR) mają mieć robione szybkie testy antygenowe na wykrycie koronawirusa.
"Ten najbardziej podstawowy poziom to będą w szpitale powiatowe, gdzie będą utworzone specjalny izolatki, zdefiniowany będzie do tego specjalny produkt finansowany przez NFZ. Ich zadaniem nie będzie leczenie pacjenta, ale przyjęcie, szybkie przetestowanie i skierowanie, tam, gdzie pacjent będzie leczony. Pozostałe dwa poziomy będą zajmowały się specjalistycznym leczeniem" - przekazał Niedzielski. Natomiast wiceminister zdrowia Waldemar Kraska uściślił, że takich szpitali, które są w sieci, jest w Polsce ponad 600.
Drugi poziom zabezpieczenia szpitalnego to 87 szpitali (również jednoimienne, które nie znalazły się wśród tych dziewięciu wielospecjalistycznych), w których będą oddziały internistyczno-zakaźne i zakaźne. W sumie ok. 4 tys. miejsc dla pacjentów wymagających opieki typowo internistycznej, ale także np. podłączenia do respiratora.
"W nich będziemy leczyć pacjentów, którzy wymagają opieki typowo internistycznej, lekarza chorób zakaźnych, ale także wymagają pomocy OIOM-owej, czyli ewentualnie podłączenia do respiratora" - wyjaśnił Kraska.
Na najwyższym poziomie, trzecim znalazły się szpitale wielospecjalistyczne. Będą w nich leczeni nie tylko pacjenci zakażeni Z COVID-19. Tutaj znajda się m.in. oddziały: internistyczny i chorób zakaźnych, chirurgii ogólnej, położnictwa i neonatologii, kardiologiczny, intensywnej terapii i ortopedyczny. Takich szpitali będzie w Polsce dziewięć - we Wrocławiu, Grudziądzu, Puławach, Krakowie, Warszawie, Kędzierzynie-Koźlu, Białymstoku, Tychach i Poznaniu.
"To są szpitale, do których będą trafiali pacjenci z rozpoznanym koronawirusem, którzy wymagają wysokospecjalistycznego leczenia. Takich miejsc w tych szpitalach przygotowano ponad 2 tys." - podał Kraska.
Ponadto resort chce utrzymać także izolatoria. W Polsce jest 21 takich miejsc, w których przebywają osoby zakażone, ale nie wymagają hospitalizacji. Izolatoria dysponują ponad 2 tys. miejsc. Obecnie przebywa w nich 380 osób. Planowane jest także - jak wyjaśnił wiceminister - dalsze utrzymanie karetek wymazowych.
"Nie rezygnujemy, a właściwie wzmacniamy transport medyczny przeznaczony dla pacjentów z COVID-19. W tej chwili takich karetek mamy w Polsce 148, chcemy tę liczbę jeszcze zwiększyć o karetki w standardzie S, czyli karetki, które będą miały w składzie zespołu lekarza. To będą transporty wysoko specjalistyczne właśnie do tych dziewięciu szpitali, gdzie pacjenci będą wymagali bardzo specjalistycznej pomocy" - powiedział.
Resort zapowiedział też zwiększenie dostępności do testowania - rozbudowę 262 punktów pobrań tzw. drive thru o kolejne 168. Godziny ich pracy mają też być wydłużone co najmniej do czterech godzin. Niedzielski wskazywał, że 91 proc. z tych mobilnych punktów jest czynne tylko 2 godziny. W ramach testowania resort chce skupić się na testowaniu pacjentów objawowych oraz specjalnych grup ryzyka "w kontekście choroby COVID-19".
Testowany będzie nadal personel medyczny oraz osoby, które wybierają się do uzdrowisk oraz te, które przyjmowane są do hospicjów, Zakładów Opieki Leczniczej i Domów Pomocy Społecznej.
Dodatkowo też, by usprawnić pracę sanepidu powstać ma system elektronicznego zgłaszania informacji o potencjalnym ryzyku poprzez infolinię, a następnie system monitorujący statusy tych zgłoszeń.
"Infolinia myślę, że w ciągu miesiąca będzie przygotowana, by zbierać zgłoszenia po to, by odciążyć lokalnych inspektorów od odbierania telefonów i żeby mogli się zająć prowadzeniem dochodzeń epidemiologicznych" - tłumaczył minister zdrowia. Zapewnił równocześnie, że cały czas sieć sanepidu będzie "koncentrowała się na śledztwach epidemicznych i wyławiała osoby, które niekoniecznie są objawowe, ale które ze względu na narażenie na ryzyko zakażenia powinny być również testowane".
Niedzielski zaprezentował także ścieżkę pacjenta w przypadku podejrzenia zarażenia koronawirusem. "Tak jak z każdą infekcją pacjenci w pierwszej kolejności trafiają do POZ, czyli pod opiekę lekarza rodzinnego. Chcielibyśmy, żeby ta opieka zaczynała się od teleporady, jest to rozwiązanie, które się bardzo upowszechniło i które również ogranicza ryzyko transmisji wirusa. Ale, jeżeli będą się objawy przedłużały i po 3-5 dniach utrzymywały bądź nasilały, to wtedy oczywiście jest konieczność pionowanego badania i tutaj chcemy, żeby to było badanie fizykalne, bo ono ma poprzedzić decyzję o skierowaniu na badanie w kierunku COVID-u, czyli na wymaz" - tłumaczył szef resortu zdrowia.
Po badaniu, jak mówił Niedzielski, "jeżeli ten wynik będzie ujemny to pacjent zostaje w POZ, bo tam otrzyma pomoc, natomiast, jeżeli wynik będzie pozytywny to taki pacjent jest kierowany na tzw. ścieżkę zakaźną, która jest realizowana w sieci jednostek, które zajmują się leczeniem chorób zakaźnych".
Pytany o ochronę lekarzy POZ przed ewentualnym zakażeniem podkreślił, że rola lekarzy POZ nie obejmuje leczenia pacjentów z koronawirusem.
"Lekarze rodzinni, do których będą trafili pacjenci, których na pierwszy rzut oka nie da się rozróżnić, czy mają infekcję innego wirusa, infekcję bakteryjną górnych dróg oddechowych czy koronawirusa, dostają narzędzie, które ich ochroni - będą mogli, za pomocą zlecenia testu, zidentyfikować, czy pacjent jest koronapozytywny" - przekonywał Niedzielski.
Konsultant krajowy ds. chorób zakaźnych prof. Andrzej Horban dodał, że pacjent, który ma objawy infekcji górnych dróg oddechowych, powinien skonsultować się telefonicznie z lekarzem i ustalić, czy ma zgłosić się na wizytę osobiście. Przekonywał, że lekarz, zadając pacjentowi odpowiednie pytania, powinien ustalić, czy zlecić pacjentowi wykonanie testu na obecność COVID-19.
"To jest ułatwienie dla lekarzy POZ i dla pacjentów. Ponieważ codziennie w szczycie zachorowań na infekcje górnych dróg oddechowych ok. 100 tys. pacjentów idzie do lekarza" - podkreślił. Ocenił jednak, że każdy pacjent powinien mieć możliwość zobaczenia lekarza i bezpośredniego kontaktu z nim.
"Lekarz rodzinny dostaje do ręki mechanizm" - stwierdził. Zaznaczył, że każda ze stron, zarówno lekarz, jak i pacjent, muszą w trakcie wizyty nosić maseczki. "Każdy pracownik ochrony zdrowia powinien nosić maskę. Każdy lekarz i każdy pacjent powinni nosić maseczki" - podkreślał
Minister podkreśli, że wszyscy bierzemy odpowiedzialność za poziom zachorowań, a prof. Horban mówił, że "noszenie maseczek jest aktem altruizmu, bo chroni innych". Niezmiennie ważnym elementem walki z pandemią, który pozwala ją utrzymywać pod kontrolą - jak stwierdził szef resortu - jest prewencja, czyli m.in. zasada DDM, czyli dezynfekcja, dystans i maseczki oraz szczepienia ochronne przeciw grypie. Dostępne będą one już we wrześniu (2 mln sztuk).
Wszystkie schematy postępowania dotyczące koronawirusa i zalecenia konsultantów dostępne będą na stronie Ministerstwa Zdrowia w zakładce Zalecenia dla personelu i kierowników podmiotów leczniczych.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.