Znaleziona przy 62-letnim Ryszardzie C. kartka z notatkami, zatytułowana "oświadczenie", dotyczy polityków; śledczy nie ujawniają jednak konkretnych nazwisk. Mężczyzna we wtorek w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił jedną osobę, a drugą ciężko ranił nożem.
W czwartek prokuratura ujawniła, że przy podejrzanym została zabezpieczona kartka z odręcznymi notatkami zatytułowana "oświadczenie".
Rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania powiedział w piątek PAP, że notatka dotyczy polityków. Nie chciał jednak ujawnić konkretnych nazwisk, ani liczby polityków.
"Zebrane przez nas dowody, w tym to oświadczenie, nie dają - zdaniem prokuratury - na obecnym etapie postępowania podstaw do rozszerzenia zarzutów o groźby karalne w stosunku do wymienionych tam polityków" - zaznaczył Kopania.
Przyznał, że to oświadczenie, a także inne dowody, wskazują na polityczny motyw działania podejrzanego.
Prokurator nie chciał odnosić się do informacji o przyznaniu ochrony BOR europosłowi PiS Jackowi Kurskiemu. Propozycję ochrony BOR otrzymał eurodeputowany PiS Zbigniew Ziobro, ale nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie. Ochronę BOR otrzymał też wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO).
Prokurator przesłuchał w piątek w szpitalu Pawła Kowalskiego, którego we wtorek w łódzkiej siedzibie PiS ciężko ranił nożem Ryszard C. Na przesłuchanie zgodzili się lekarze, jednak z powodu stanu zdrowia pokrzywdzonego było ono krótkie, trwało niewiele ponad pół godziny.
"Przesłuchanie było krótkie. Podyktowane to było oceną stanu zdrowia pokrzywdzonego przez lekarzy. Dotyczyło ono podstawowych zagadnień związanych z przebiegiem zdarzenia. Zeznania te potwierdzają jego przebieg, wynikający z dotychczasowych ustaleń" - powiedział PAP Kopania.
Dodał, że konieczne będzie ponowne przesłuchanie. "Konieczne będzie zadanie kolejnych pytań, ale z tym prokuratura poczeka do poprawy stanu zdrowia pokrzywdzonego" - zaznaczył prokurator.
39-letni Paweł Kowalski, asystent posła PiS Jarosława Jagiełły, przebywa w szpitalu im. WAM. We wtorek przeszedł operację i dwugodzinny zabieg tracheotomii. Według lekarzy, mężczyzna miał ranę ciętą do krtani i duży krwiak, ale struny głosowe nie zostały naruszone. Pacjent - zdaniem lekarzy - ma pełny kontakt z otoczeniem, a jego stan jest stabilny.
W powrocie do zdrowia będzie mu pomagał m.in. psycholog. Ma przebywać w szpitalu jeszcze kilkanaście dni. W czwartek odwiedził go prezes PiS Jarosław Kaczyński; po spotkaniu relacjonował, że stan zdrowia Kowalskiego pozytywnie go zaskoczył, jest on w dobrym stanie psychicznym i mówi, mimo uszkodzenia krtani.
We wtorek przed południem do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C., który zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później sprawca - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem.
62-letniemu b. mieszkańcowi Częstochowy przedstawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Według śledczych w obu przypadkach motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. W prokuraturze mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. W czwartek łódzki sąd aresztował go na trzy miesiące. Podejrzany trafił do aresztu w Piotrkowie Trybunalskim. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.
Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu podejrzany poddany zostanie badaniom sądowo-psychiatrycznym; mają one ustalić, czy w chwili popełnienia zarzucanych przestępstw był poczytalny. W sądzie Ryszard C. odmówił ustosunkowania się do zarzutów. Ograniczył się do wygłoszenia krótkiego oświadczenia - według nieoficjalnych informacji PAP - o charakterze politycznym.
Po zatrzymaniu Ryszard C. podczas rozmowy z policjantami miał mówić, że nienawidzi PiS i rządów tej partii przed kilkoma laty oraz że ma nowotwór i zostało mu kilka miesięcy życia, i w ten sposób chciał wyrazić swoje poglądy polityczne. Po zatrzymaniu miał się też domagać kontaktu z dziennikarzami.
Policjanci przekazali prokuraturze notatki urzędowe dotyczące tych rozmów; śledczy nie chcą ujawniać ich treści. Zabezpieczono narzędzia zbrodni - pistolet i nóż, a także paralizator. Zdaniem śledczych fakt, że mężczyzna był uzbrojony, może świadczyć o tym, że przyszedł do siedziby PiS z zamiarem zabójstwa.
Broń miał kupić jeszcze w czasach PRL. Okazało się, że był to pistolet Walther niemieckiej produkcji z okresu "nazistowskiego"; mężczyzna nie miał pozwolenia na broń. Według śledczych na razie nie ma informacji, żeby broń ta była wcześniej używana w celach przestępczych i by była to broń figurująca jako utracona.
Śledczy przeszukali hotelowy pokój, w którym przez kilka dni Ryszard C. mieszkał w Łodzi oraz wynajęty przez niego samochód; badany jest znaleziony w nim laptop. Śledztwo ma wyjaśnić także co mężczyzna robił pomiędzy połową lipca, gdy wymeldował się z Częstochowy i sprzedał dom, a przyjazdem do Łodzi, gdzie pojawił się 13 października. "Ustalamy też co podejrzany robił w okresie poprzedzającym wydarzenia w Łodzi, w tym także to, czy był w Warszawie, gdzie się zatrzymał, w jakim celu się tam udał i co konkretnie robił" - mówił Kopania.
Ryszard C. to były taksówkarz, wcześniej nie był notowany. Ma podwójne obywatelstwo: polskie i kanadyjskie; przez wiele lat pracował w Kanadzie. Z informacji policji wynika, że cieszył się pozytywną opinią w miejscu zamieszkania.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.