Reklama

Miejmy nadzieję, że będzie pokój...

W tej części Afryki, gdzie jestem, w relacjach międzyludzkich liczy się najpierw aby wspólnie żyć. Ludzie tu nie patrzą na różnice religijne między sobą, tylko na to co ich łączy, aby starać się żyć w pokoju - mówi o. Adam Choma MAfr.

Reklama

O. Adam Choma ostatnie sześć lat spędził na Wybrzeżu Kości Słoniowej w Korhogo, ok. 600 km na północ od Abidżanu.  To historyczne miasto sięgające XIII wieku, związane z ludem Senufo. Dziś to czwarte miasto kraju co do wielkości, liczące ok. 270 tys. mieszkańców. - Dużo tu też przybyszów z Mali i Burkina Faso. Jesteśmy ok. 150 od granicy. To miejsce skrzyżowania się szlaków ekonomicznych - mówi.

Miejmy nadzieję, że będzie pokój...   Przed wjazdem na teren parafii

Parafia, na której pracuje jest jedną z sześciu w mieście i liczy 22 małe wspólnoty. Dodatkowo w jej skład wchodzi 27 wiosek dojazdowych. - Sytuacja jest dynamiczna. Wiara rodzi się i zanika. Młodzi wyjeżdżają, starzy umierają. Najdalsza stacja to 50 km od kościoła, mieszczącego się na obrzeżach miasta. W naszej dzielnicy mało jest przyjezdnych, mieszkają głównie autochtoni, w większości muzułmanie.

W regionie przeważa islam, żywe wciąż pozostają wierzenia tradycyjne. - Duże tu jest przywiązanie do nich. To wciąż teren pierwszej ewangelizacji. Chrześcijaństwo tu od 100 lat - mówi misjonarz.

O. Adam był m.in. odpowiedzialny w diecezji za komisję dialogu między-religijnego. - Miałem więc kontakt i z muzułmanami, i religiami tradycyjnymi jak i chrześcijanami innych wyznań, których nie jest wiele, ale są. W tej części Afryki, gdzie jestem, w relacjach ludzkich liczy się najpierw by wspólnie żyć. Nie patrzą na różnice religijne, tylko na to co ich łączy, aby żyć w pokoju. Religia jest ważna, ale ważne są też dobre relacje, wspólne życie i wspólne świętowanie. U nas, mamy np. muzułmanina, który robi tabernakulum do naszego kościoła. Zrobił też dla mnie krzyże. Rzeźbił również dla nas figurę Maryi. Mówił, że to wymaga, czasu, trzeba długo pracować, bo rzeźba musi mieć duszę.

Miejmy nadzieję, że będzie pokój...   Archiwum o.Adama Chomy Okolice Korhogo

Rytm życia i pracy oparty jest na kalendarzu tradycyjnym, wydarzeniach związanych z lokalną kulturą Senufo. To społeczność rolnicza. W Korhogo mówią językiem Senufo a dialektem Ceebara. Na Wybrzeżu posługuje się nim niecały milion osób. Tydzień u Senufo ma 6 dni. Każdy 6 dzień jest targowy.

- Jest wiele dialektów w tym języku. To język trudny, ale z racji tego, że żyjemy wśród ludzi, którzy nie posługują się urzędowym francuskim, lub mówią słabo, my misjonarze uczymy się języka lokalnego. Nasze życie opiera się ich rytmie życia. W Korhogo, w centrum jest np. Święty Las. Wstęp do niego mają tylko mężczyźni, którzy przeszli inicjację. Kobiety, ani obcy, czyli również my misjonarze, nie mają do niego wstępu.

W czasie świąt tradycyjnych, część miasta zostaje zablokowana, a na ulicach pojawiają się są mężczyźni z maskami. - My, którzy nie przeszliśmy inicjacji nie możemy widzieć tych masek. Trzeba się zatrzymać i przeczekać. Wjechanie w ich obrzęd może się skończyć brutalnie.

Synkretyzm na tym terenie jest spory. Silna jest wiara w fetysze. - Każda rodzina ma swego fetysza, coś takiego co wedle ich wiary, ich strzeże. Ludzie są bardzo przywiązani do tradycji. Trudno znaleźć rodzinę, która miałaby trzy pokolenia chrześcijan. Każda rodzina jest bardzo wymieszana. Często chrześcijanie to pojedyncze osoby. Również wśród chrześcijan wciąż mocne są związki z kulturą tradycyjną - opowiada.

Miejmy nadzieję, że będzie pokój...   Archiwum o.Adama Chomy Jedno z tradycyjnych miejsc składania ofiar

Jak zauważa misjonarz, porzucenie pewnych elementów kulturowych, sprzecznych z wiarą chrześcijańską (bo są i takie, które nie są sprzeczne) jest bardzo ciężkie. - Jest presja rodziny, typu "zostawisz obrzędy i coś złego spotka na rodzinę".  Chodzi też o składanie pewnych ofiar. Zdarzają się też otrucia osób. Są tu stowarzyszania tajemne. Mają swój kod komunikacyjny, zrozumiały tylko dla nich - wymienia.

Pierwsze misje wśród Senufo rozpoczęły się 110 la temu, poprzez misjonarzy Stowarzyszenia Misji Afrykańskich, którzy pierwsi ewangelizowali Wybrzeże. Natomiast Ojcowie Biali pojawili się w Korhogo 40 lat temu. To ich jedyna parafia. O. Adam Choma jest tu pierwszym polskim misjonarzem.

Obecnie 31 października Wybrzeże czekają kolejne wybory prezydenckie. - Na pierwszy rzut oka u nas jest spokojnie. Ale gdy rozmawia się z ludźmi, to widać, że jest wiele napięć. Każde wybory na Wybrzeżu kończyły się napięciami. Obecny prezydent pod koniec października kończy drugą kadencję. Miał nie startować trzeci raz, no ale wystawił swoją kandydaturę. Nie wiadomo jak to się rozstrzygnie. Napięcia wciąż są, a rany sprzed dziesięciu lat się jeszcze nie zabliźniły. Sporo osób wtedy zginęło, zwłaszcza z Południa. Miejmy nadzieję, że będzie pokój...

Miejmy nadzieję, że będzie pokój...   Archiwum o.Adama Chomy W kaplicy dojazdowej
«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Środa
rano
3°C Środa
dzień
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
wiecej »

Reklama