Premier Donald Tusk jest zdania, że projekt w sprawie metody zapłodnienia in vitro autorstwa Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (PO) da "najlepsze praktyczne efekty". "Czy zyska większość - nie jestem pewien" - podkreślił.
Sejm w piątkowym głosowaniu skierował do prac w komisjach projekty ustaw ws. in vitro, zgłoszone przez Małgorzatę Kidawę-Błońską, Jarosława Gowina (PO) i Bolesława Piechę (PiS). Posłowie odrzucili projekt Teresy Wargockiej (PiS).
"Dobrze się stało, że na tym etapie dyskusji dopuszczono wszystkie projekty, które wychodzą z różnych założeń, z różnych systemów wartości, ale są elementarnie racjonale" - ocenił szef rządu na konferencji prasowej w Brukseli, na zakończenie unijnego szczytu. W jego ocenie, nie można odmówić racji bytu projektowi autorstwa posła Piechy. "Nawet jeśli nie zgadzamy się z jakimiś projektami to potrzebna jest dyskusja, szczególnie w tak delikatnej sprawie jak in vitro" - uważa premier.
Jak podkreślił, wyeliminowano projekt, który "wiadomo, że jest nie do przyjęcia i był w naszej ocenie nieracjonalny".
"Opowiadam się za bardziej liberalną wersją in vitro, też mając w swoim sumieniu wiele wątpliwości. Dotykamy spraw, gdzie tylko toporna umysłowość może powiedzieć, że jest pozbawiona wszelkich wątpliwości" - powiedział Tusk. "Dotykamy tajemnicy - czy to jest aborcja, czy to jest in vitro, czy to jest genetyka. Nie możemy udawać, że nie dotykamy sfery, która będzie dla umysłów tajemnicą i dlatego uruchamiamy sumienie albo intuicję" - dodał premier.
W jego ocenie, projekt autorstwa Kidawy-Błońskiej "da najlepsze praktyczne efekty". "Czy zyska większość nie jestem pewien" - podkreślił.
Kidawa-Błońska, poza bazowym projektem ustawy o podstawowych prawach i wolnościach człowieka w dziedzinie zastosowań biologii i medycyny oraz o utworzeniu Polskiej Rady Bioetycznej, proponuje też nowelizacje ustaw: o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów - tzw. transplantacyjnej oraz Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Wynikają one z konieczności dostosowania istniejącego prawa do nowych przepisów związanych z in vitro i do wymogów UE.
Różnica między projektami posłów PO polega przede wszystkim na podejściu do kwestii tworzenia zarodków. Gowin proponuje, by można było wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane. Kidawa-Błońska nie wprowadza takiego limitu i umożliwia zamrażanie embrionów. Ponadto posłanka dopuszcza in vitro także dla osób niebędących małżeństwami, pod warunkiem, że są to pary heteroseksualne. Gowin ogranicza in vitro tylko do małżeństw.
Posłowie PiS chcą całkowitego zakazu in vitro. Piecha dopuszcza jednak możliwość tzw. adopcji zamrożonych zarodków, które zostałyby wytworzone przed wejściem w życie nowych przepisów. Takiego rozwiązania nie przewidywała Wargocka.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.