Podziały między chrześcijanami niewątpliwie są czymś złym. Ale jeśli już są faktem, to spróbujmy wyciągnąć z nich maksimum dobra.
Ewangelicy obchodzą dziś Święto Reformacji. Prawie pięćset lat temu tego dnia Marcin Luter ogłosił swoje tezy umieszczając je – jak chce legenda – na drzwiach kościoła w Wittenberdze. Jak podkreślają chrześcijanie wywodzący się z reformacji, nie chodzi o świętowanie rozłamu. Bardziej o refleksję nad tym, co teologii przyniosła reformacja: podkreślenie znaczenia wiary człowieka i darmowości Bożej łaski, zwrócenie uwagi na wartość Pisma Świętego i sprzeciw wobec takiego kultu świętych, który przyćmiewa Jezusa Chrystusa oraz nieszczęśliwym pomysłom w sferze organizacyjnej Kościoła.
W odpowiedzi na reformację Sobór Trydencki (1545-1563) wiele spraw uporządkował. Jednak, podobnie jak porządki domowe nie chronią przed koniecznością przeprowadzenia ich niebawem po raz kolejny, tak i reformy w Kościele trzeba co jakiś czas powtarzać. Często nie trzeba zresztą generalnego remontu. Wystarczy co nieco uporządkować. No i uważać, by nie bałaganić.
Przykłady? Ot, choćby rozumienie Tradycji. Powraca dziś rozumienie jej nie jako wyrazu żywej wiary Kościoła mającej swojej źródło w działalności Jezusa Chrystusa, ale wierność pewnym zwyczajom. Ot, choćby sprawowanie liturgii po łacinie. Pan Jezus na pewno do swoich uczniów w tym języku się nie zwracał. Bo język zasadniczo służy do komunikowania się, a nie pięknego brzmienia. Święty Paweł pisał nawet o mówieniu podczas modlitwy językami jako „miedzi brzęczącej i cymbałach brzmiących”. Czy naprawdę ma sens sprawowanie liturgii w języku, którego prawie nikt nie zna i nie rozumie?
Można też podać przykłady bardziej prozaiczne. Przychodzi zacisnąć zęby, gdy podczas różańca prowadzący modli się „uwielbiamy Cię, Maryjo, za… ”. Wprawdzie w Katechizmie wspomniano o „powierzaniu Matce próśb i uwielbień dzieci Bożych” (KKK 2695), ale czy trzeba używać słowa, które może sugerować oddawanie Maryi boskiej czci? Znacznie gorzej jest w różnych modlitwach do świętych. Wynika z nich niezbicie, że najlepszym orędownikiem u Ojca nie jest sam Jezus Chrystus, ale np. święta Rita. Czy naprawdę tego rodzaju pobożność warta jest rozpowszechniania?
Podziały między chrześcijanami niewątpliwie są czymś złym. Jeśli jednak już do nich doszło, moglibyśmy próbować z nich maksimum dobra. Ot, choćby pamiętając, o co podczas reformacji poszło, warto zwrócić uwagę na teologiczną poprawność naszych modlitw.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.