W regionie Bałkanów pogarsza się sytuacja humanitarna migrantów. Po wielkim pożarze, który kilka dni przed Świętami zniszczył położony w północno-zachodniej Bośni i Hercegowinie tymczasowy obóz dla uchodźców w Lipie, z prowizorycznych schronień i namiotów nie pozostało nic, co mogłoby ochronić przed zimnem.
Tymczasem temperatura spadła już poniżej zera. Uchodźcy przebywają na mrozie, ratują się zawijając w koce i śpiwory dostarczone przez Czerwony Krzyż. Z namiotów, które pierwotnie dawały schronienie 1 400 osobom, pozostały tylko cztery – informują przedstawiciele Jezuickiej Służby Uchodźcom.
W obozach w Bośni i Hercegowinie przebywa w sumie ponad 6,5 tys. osób, które uciekły przed wojną i biedą z Iraku, Syrii oraz z Turcji. Poza oficjalnymi ośrodkami recepcyjnymi znajduje się kolejne 3 tys. migrantów. Jezuicka Służba Uchodźcom apeluje do władz Unii Europejskiej o jak najszybsze otwarcie korytarzy humanitarnych i zajęcie się potrzebującymi. Wolontariusze przyznają, że od samego początku wielką hojnością wykazała się miejscowa ludność. To ona pomogła uciekinierom bardziej niż oficjalne struktury. Dla miejscowych wojna jest przecież niedawnym wspomnieniem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.