W warszawskiej archikatedrze pw. św. Jana Chrzciciela odbyła się msza święta w intencji 96 ofiar katastrofy polskiego samolotu Tu-154M. Sprzed kościoła ku Pałacowi Prezydenckiemu wyruszył "masz pamięci". W środę minęło siedem miesięcy od tragedii pod Smoleńskiem.
W nabożeństwie wzięło udział kilkaset osób; byli członkowie rodzin ofiar tragedii, w tym prezes PiS Jarosław Kaczyński. Kościół był pełen wiernych, ludzie zgromadzili się również na ulicy przed świątynią.
"W obliczu istniejących w naszej ojczyźnie podziałów, wrogości, niezdolności do rozmowy i współpracy ze sobą, stoi przed nami, jako Kościołem, ogromna praca formacyjna. Powinniśmy słuchać Słowa Bożego, powinniśmy nieustannie modlić się, żebyśmy potrafili spierać się ze sobą merytorycznie" - powiedział w homilii jezuita o. Zdzisław Wojciechowski.
Jak mówił, obecnie "istotą polityki nie jest roztropne szukanie dobra wspólnego, ale swoisty teatr, w którym często odgrywamy nie swoje role, tylko role napisane nam przez kogoś innego". "W takiej sytuacji troska o dobro ojczyzny (...), jest naprawdę trudnym zadaniem dla każdego, kto chce swoją wiarę realizować w sferze politycznej" - powiedział o. Wojciechowski. Dodał, że służbę publiczną powinny pełnić osoby "mądre, kompetentne, skuteczne, ale nade wszystko święte, żyjące Jezusem Chrystusem".
Na koniec nabożeństwa zgromadzeni odśpiewali "Boże coś Polskę" z frazą "Ojczyznę wolną, racz nam wrócić Panie".
Po zakończeniu mszy św. sprzed kościoła wyruszył "marsz pamięci" przed Pałac Prezydencki. Na jego czele idą osoby z transparentem "Żądamy prawdy". Wielu uczestników marszu ma w rękach zapalone pochodnie i znicze.
Podobne odbyły się w sierpniu, wrześniu i październiku. Przed miesiącem, gdy mijało pół roku od katastrofy, w marszu wzięło udział około trzech tysięcy osób.
Przed mszą św., ok. godz. 19 przed Pałacem Prezydenckim zgromadziło się ok. stu zwolenników krzyża i drugie tyle gapiów. Ustawili się przed ogrodzeniem budynku, przy ok. dwumetrowym krzyżu, który przynieśli ze sobą. Wcześniej uniemożliwili policji ustawienie pełnego ogrodzenia z barierek na chodniku przed Pałacem. Doszło do przepychanek, podczas których potłuczono większość ustawionych tam zniczy. Jedną z barierek zgromadzeni wynieśli na jezdnię przy Krakowskim Przedmieściu; policja nie interweniowała.
Zgromadzeni trzymali transparenty "Obudź się Polsko, mamy dość", "Jaki prezydent, taki patriotyzm". Skandowali m.in.: "Tu jest Polska, a nie Moskwa" i "Komorowski do Moskwy".
Porządku przed pałacem pilnują policjanci i strażnicy miejscy.
W połowie września krzyż, ustawiony 15 kwietnia przed pałacem w czasie żałoby po ofiarach katastrofy smoleńskiej, został przeniesiony do pałacowej kaplicy. W środę krzyż znów przeniesiono - tym razem do kościoła św. Anny, do kaplicy loretańskiej, gdzie jest pomnik katyński.
W katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia zginęło 96 osób, które udawały się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Wśród ofiar byli m.in. prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. (PAP)
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.