Naomi była najstarszą z dziewcząt porwanych w 2014 przez Boko Haram ze szkoły w Chibok. Uwolniona w 2017 spisywała swoje wspomnienia. Z ponad 270 uprowadzonych dziewcząt los ponad 100 wciąż pozostaje nieznany.
O historii Naomi Adamu informuje serwis BBC. Autor reportażu, zauważa, że jest milcząca, nie nawiązuje kontaktu wzrokowego. Głos ma wyciszony. A jednak, pomimo przeżytej traumy, cechuje ją siła charakteru.
Miała 24-lata, gdy islamiści uprowadzili ponad 270 dziewcząt z państwowej szkoły średniej dla dziewcząt w Chibok. Koleżanki z klasy nazywały Naomi, "Maman Mu", czyli "naszą matką". Jej edukację przerwały problemy zdrowotne w dzieciństwie. Jest główną bohaterką książki o tamtych wydarzeniach, "Dziewczęta z Chibok”, napisanej przez dziennikarzy Joe Parkinsona i Drew Hinshaw.
Opiera się na setkach wywiadów z uprowadzonymi uczennicami, ich rodzinami i innymi osobami powiązanymi z ich historią. Ukazuje czas dziewcząt w niewoli, wskazuje również jak kampanie w mediach społecznościowych, które nagłośniły sprawę, utrudniły zarazem ich uwolnienie, czyniąc je zbyt cennymi dla bojowników Boko Haram.
Naomi spędziła w niewoli trzy lata. Pochodziła z chrześcijańskiej rodziny. Nie ugięła się pod presją konwertowania na islam, oraz poślubienia jednego z bojowników. W notatnikach, jakie dziewczęta otrzymywały do zapisywania islamskich wersetów, Naomi wraz z przyjaciółką spisywały swoje wspomnienia. Notes, ukrywała w prowizorycznej sakiewce, jaką przywiązała do nogi.
Jak przyznaje, zdecydowały się spisać swoje historie „abyśmy mogły poinformować ludzi, co się z nami stało, gdyby któraś z nas uciekła”.
W swoich pamiętnikach pisze do ojca: „Drogi mój kochany tato, tak bardzo za tobą tęsknię". „Nie zdawałam sobie sprawy, że może mi się to przytrafić, nikt z nas, kogo porwała Boko Haram, nie zdawał sobie z tego sprawy". "Dzięki Bożej łasce tato, tak bardzo za tobą tęsknię". „Chcę, żebyś cały czas pomagał mi w modlitwie, abym pokonała diabła za każdym razem, gdy przyjdzie mnie dręczyć". „Tak bardzo za tobą tęsknię.Twoja ukochana córka, Naomi Adamu. Życzę wesołych Świąt”.
Z relacji Naomi, dowiadujemy się, że dziewczęta były często zmuszane do zmiany miejsca pobytu, aby uniknąć wykrycia przez nigeryjskie wojsko, siły najemników czy amerykańskie drony. Oprócz krótkiego pobytu w mieście Gwoza, większość czasu spędzały w obozach w lesie Sambisa, który był główną kryjówką oddziału Boko Haram. „To był bardzo trudny czas w Sambisie. Nie było jedzenia ani wody. Musiałyśmy nawet używać ziemi do higieny, kiedy miałyśmy okres” - wspomina.
Nieustannie była zmuszana do poślubienia jednego z bojowników. Gdy odmawiała, była bita i grożono jej śmiercią. Została przyprowadzona do przywódcy Boko Haram, Abubakara Shekau. To spotkanie było dla niej zaskoczeniem. „Shekau powiedział nam, że nie uprowadził nas, żeby nas wydać za mąż, ale dlatego, że chciał wywrzeć presję na rząd, aby ten uwolnił jego pojmanych ludzi”.
To spotkanie wzmocniło jej determinacją, aby nie zgadzać się na przymusowy ślub. Wiele razy przemycała jedzenie, aby pomóc słabszym dziewczętom. Wspomina jak śpiewali religijne pieśni wobec strażników, najpierw cicho, potem odważniej. Większość porwanych uczennic była chrześcijankami. W notatnikach zapisywały wersety biblijne i modlitwy.
Naomi została uwolniona w 2017 roku wraz z 81 innymi dziewczynami po latach negocjacji. Myślała wtedy, że to już koniec Boko Haram.
Jednak porwania wciąż mają miejsce. Niecały rok po jej uwolnieniu grupa bojowników uprowadziła kolejne 100 dziewcząt z miasta Dapchi w stanie Yobe. Miesiąc później wszyscy zostali uwolnieni z wyjątkiem Leahi Sharibu, chrześcijańskiej dziewczyny, która odmówiła wyrzeczenia się swojej wiary.
Obecnie, w północno-zachodniej Nigerii, w ciągu ostatnich trzech miesięcy doszło do kolejnych czterech masowych porwań ze szkół. Uprowadzonych zostało prawie 800 dzieci. W mieście Jangebe w stanie Zamfara, uprowadzono 279 dziewcząt.
Nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za ostatnie fale uprowadzeń. W rejonie działa wiele gangów, które porywają dla okupu. Niektóre z grup mogą mieć luźne powiązania z Boko Haram. Niemniej zdaniem analityków, porwanie z Chibok w 2014, miało wpływ na obecne wydarzenia.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.