Mimo obaw państw ościennych i sprzeciwu rybaków rząd Japonii podjął decyzję o uwolnieniu do morza ponad miliona ton radioaktywnej wody ze zniszczonej elektrowni jądrowej w Fukushimie - podała w piątek agencja Kyodo, powołując się na anonimowe źródło.
O takiej decyzji informuje też publiczna japońska stacja NHK, również na podstawie anonimowych źródeł. Według NHK decyzja może zostać oficjalnie ogłoszona w najbliższy wtorek.
Według źródeł tej stacji japoński rząd chce rozcieńczyć wodę, aby spełniała międzynarodowe standardy. Proces jej uwalniania do oceanu ma się rozpocząć za dwa lata.
W Japonii od lat toczy się dyskusja o tym, jak pozbyć się ok. 1,2 mln ton radioaktywnej wody z Fukushimy, w tym tej, której używano do chłodzenia zniszczonego reaktora. Sprawa staje się paląca, ponieważ zbiorniki wypełnią się według prognoz latem 2022 roku.
Woda z Fukushimy została przefiltrowana przy użyciu zaawansowanych technologii, co pozwoliło usunąć z niej większość radioaktywnych izotopów. Jednego z nich, trytu, nie da się jednak pozbyć, dlatego woda składowana jest obecnie w zbiornikach.
Rządowy panel doradców zalecił uwolnienie wody z Fukushimy do oceanu. Sprzeciwiały się temu stowarzyszenia rybaków, którzy obawiają się, że konsumenci nie będą chcieli kupować owoców morza pozyskanych z okolicznych wód.
Plan wzbudza również niepokój w Korei Południowej i Chinach. Rząd w Seulu apelował do władz Japonii o rezygnację z takiego rozwiązania, a Pekin wzywał Tokio do publikacji przejrzystych danych i "przyjęcia postawy odpowiedzialności wobec swoich obywateli, sąsiednich krajów i społeczności międzynarodowej".
W marcu 2011 roku silne trzęsienie ziemi i gigantyczna fala tsunami doprowadziły do awarii systemów chłodzenia i przetopienia się prętów paliwowych w elektrowni w Fukushimie. Była to najpoważniejsza katastrofa nuklearna od czasu awarii w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.