Portal Wikileaks został zmuszony do rezygnacji z korzystania z serwerów Amazon.com po rozmowie przedstawicieli Kongresu USA z kierownictwem Amazon na temat związków z Wikileaks - poinformował w środę niezależny senator ze stanu Connecticut Joe Lieberman.
Tuż przed opublikowaniem w niedzielę ponad 250 tys. poufnych depesz dyplomacji amerykańskiej na portal przypuszczono atak hakerski, który spowodował, że był on przez kilka godzin niedostępny. Wikileaks przeniósł się wtedy z serwerów szwedzkich na Amazon.com.
Teraz portal potwierdził, że został zdjęty z serwerów Amazon.com. Jego strona była znów niedostępna przez kilka godzin, po czym przeniosła się na poprzednie serwery szwedzkiej firmy Bahnhof AB, znajdujące się bunkrze z czasów zimnej wojny.
"Wikileaks zostało wyrzucone z serwerów Amazon" - napisali przedstawiciele portalu w serwisie społecznościowym Twitter. W innym poście na tej stronie dodali: "Jeśli ludziom z Amazon aż tak nie pasuje pierwsza poprawka (do konstytucji USA gwarantująca wolność słowa), to powinni rzucić sprzedaż książek".
"Decyzja firmy o odcięciu Wikileaks jest słuszna i powinna wyznaczać standard dla innych spółek, które Wikileaks wykorzystuje, by rozpowszechniać nielegalnie zdobyte materiały" - oświadczył natomiast senator Lieberman.
Amazon.com nie skomentowała na razie tych doniesień.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.