O swojej posłudze kapłańskiej i biskupiej, sytuacji Kościoła i społeczeństwa białoruskiego, relacjach z władzami i organizacjami polonijnymi, odprawianych w czasach komunistycznych Mszach św. bez księdza w grodzieńskiej katedrze – mówi w rozmowie z KAI biskup Aleksander Kaszkiewicz, ordynariusz diecezji grodzieńskiej i przewodniczący Konferencji Biskupów Białorusi.
Za KAI publikujemy tekst rozmowy.
KAI: Niedawno seminarium duchowne w Grodnie obchodziło 20-lecie. Czy przed dwudziestu kilku laty Ksiądz Biskup myślał, że w Grodnie powstanie uczelnia kształcąca księży nie tylko dla diecezji, ale i całej Białorusi?
Biskup Aleksander Kaszkiewicz: Bardzo się cieszę i dziękuję Bogu, że pomimo różnych trudności mamy seminarium duchowne. Gdyby ktoś powiedział mi dwadzieścia kilka lat temu, że powstanie na Białorusi seminarium i będzie biskup, powiedziałbym, że co najmniej nie jest realistą. Trzeba było mieć bardzo wielką wiarę, aby do tego doszło.
Ksiądz Biskup pochodzi z Wileńszczyzny...
– Pochodzę z pogranicza Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny, ze wsi Podgajdzie w parafii Ejszyszki. Obecnie moja rodzinna parafia w 30 proc. jest położona w diecezji grodzieńskiej, a 70 proc. jest po stronie litewskiej wraz z kościołem parafialnym p.w. Wniebowstąpienia Pańskiego. Porównując sytuację na radzieckiej Litwie i tutaj na Grodzieńszczyżnie, to po przyjeździe do Grodna, zauważyłem szaloną różnicę. Również władze na Litwie były trochę inne. Tam wielu urzędników pochodziło z katolickich rodzin, byli praktykującymi katolikami. Jeżeli na Litwie Kościół był prześladowany, to na Białorusi niszczony.
Na przykład na Nowogródczyżnie w czasach komunistycznych kiedy ks. Antoni Dziemianko był proboszczem – (obecnie jest biskupem pomocniczym archidiecezji mińsko-mohylewskiej) wówczas miał pod opieką dziesięć parafii, a czynna była tylko jedna świątynia w Nowogródku – fara. Pozostałe były bez własnych kościołów, które zostały zburzone, albo przeznaczone na inne cele.
Na Litwie skończyłem seminarium duchowne w Kownie i zostałem mianowany wikariuszem w parafii katedralnej w Poniewieżu. Od 1981 roku zostałem proboszczem parafii p.w. Ducha Świętego w Wilnie.
Kościele i parafii uważanej do dzisiaj za duchowe centrum Polaków w Wilnie...
– Działalność duszpasterska w diecezji poniewieżskiej była prowadzona w języku litewskim. W Wilnie, czasami też nie było łatwo. Ponieważ trzeba było sprawować sakramenty w językach: polskim, litewskim i rosyjskim. Po prostu taka jest historia Kościoła na tych terenach.
W czasie pracy w Wilnie, do kościoła Świętego Ducha został sprowadzony obraz Jezusa Miłosiernego...
– W tym czasie do kościoła Świętego Ducha został sprowadzony obraz Jezusa Miłosiernego. Gdyby ta inicjatywa miała miejsce kilka lat później, to obraz pozostałby na Białorusi, gdyż od 1956 roku do 1986 roku znajdował się w parafialnym kościele w Nowej Rudzie na Białorusi. Przywiózł go tam ksiądz prałat Józef Grasewicz, przyjaciel błogosławionego księdza Michała Sopoćko. W międzyczasie ks. Sopoćko wyraził prośbę aby obraz przywieźć do Białegostoku. Rozpoczęto przygotowania, ale ostrzeżono, że mogą być problemy na granicy. Wtedy ksiądz Sopoćko powiedział: „To dzieło powstało w Wilnie i niech tam zostanie”. Ks. Grasewicz spełnił jego wolę.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.