W Chiavennie, we włoskiej diecezji Como, odbyła się beatyfikacja siostry Marii Laury Mainetti ze Zgromadzenia Córek Krzyża, która dwadzieścia jeden lat temu została zamordowana przez trzy dziewczyny będące pod wpływem sekty satanistycznej. To właśnie ona, która kochała młodzież ponad wszystko, przebaczyła tym właśnie dziewczętom, które były więźniami zła. Siostra Maria Laura pozostawia nam swój program życia zawarty w słowach: „Czynić każdą małą rzecz z wiarą, miłością i entuzjazmem”, przypomniał dziś papież Franciszek po modlitwie „Anioł Pański” w Watykanie.
Siostra Maria Laura należała do Zgromadzenia Córek Krzyża. Proboszcz w Chiavennie, ks. Ambrogio Balatti w rozmowie z Radiem Watykańskim zwrócił uwagę, że była ona zawsze blisko ludzi, nazywała ich „moim Jezusem”, szczególnie młodych. Nosiła w sobie wiele niepokoju w związku ze zmianami w okresie dorastania, martwiło ją odchodzenie niektórych od Kościoła. Siostra prowadziła dziennik, w którym można dostrzec najważniejsze rysy jej życia.
„Cechowała ją bardzo silna więź z Bogiem, wielka miłość do Jezusa. Mało tego: na niektórych stronach mówiła też o swojej matce, która zmarła, rodząc ją. Jakby to dało jej poczucie całkowitego oddania. Istnieje cały szereg odniesień, które nasuwają myśl, że w jakiś sposób siostra przez lata przygotowywała się na całkowity dar życia. Z drugiej strony nie można umrzeć tak jak ona, jeśli nie jest się wcześniej przygotowanym: męczeństwo nie może być improwizowane. Morderstwo posłużyło do odkrycia świetlanej postaci, o której w przeciwnym razie niewielu by wiedziało, jak to się zawsze dzieje w przypadku tak wielu wiernych sług Ewangelii. Na początku były pewne zastrzeżenia co do procesu beatyfikacyjnego, ale upieraliśmy się przy tym, bo ta sprawa jest darem dla całego Kościoła. Dar, to znaczy pokazanie światu, czym jest dobro i że dobro nie może być zniszczone przez zło. Zło, ludzka niegodziwość, może odebrać ci życie fizyczne, ale nie może ukraść i zniszczyć miłości. Jest to fundamentalna prawda, nie tylko dla wierzących. Dziewczyny same wyszły na prostą i zrozumiały, że przegrały. To, co wydawało się porażką dla siostry, okazało się zwycięstwem. Beatyfikacja to potwierdza” – podkreślił ks. Balatti.
Nowa błogosławiona urodziła się jako Teresina Elsa Mainetti 20 sierpnia 1939 w Colico w Lombardii jako ostatnie, 10. dziecko Stefano i Marcelliny, która zmarła w kilka dni po porodzie. Dziewczynką zaopiekowały się wówczas starsza siostra Romilda i macocha, a także s. Maria Amelia – przyjaciółka zmarłej matki. To ona załatwiła jej później naukę w szkole, prowadzonej w Parmie przez jej Zgromadzenie Córek Krzyża. W 1960 Teresina ukończyła szkołę pomaturalną w Rzymie. W wieku 18 lat wstąpiła do zgromadzenia Córek Krzyża, których charyzmatem jest „bycie w szkole Jezusa”.
Pierwsze śluby złożyła 15 sierpnia 1959, przyjmując imiona Maria Laura, po czym rozpoczęła pracę nauczycielki w szkołach różnych szczebli: przedszkolu, podstawowej i średniej, prowadzonych przez jej wspólnotę zakonną w Vasto, Rzymie, Parmie i w Chiavennie. 25 sierpnia 1964 złożyła śluby wieczyste.
Jako nauczycielka i wychowawczyni wiele uwagi poświęcała swym młodym uczennicom. Przy każdej okazji starała się poznawać ich świat, język i subkulturę, była otwarta na różne nowe mody i zwyczaje młodych ludzi. Jednocześnie brała czynny udział w katechizacji, obozach szkolnych, spotkaniach dawnych uczniów i uczennic itp. Inne siostry mówiły o niej, że wszędzie, gdzie była, „rozsiewała uśmiech, obficie promieniowała czułością i miłością do wszystkich”. W swoim dzienniku s. Maria Laura zapisała, że jej misją jest „bycie znakiem czułej miłości Ojca we wspólnocie, w szkole i wśród dziewcząt”.
Ta jej dobroć i chęć służenia innym stały się też, jak się miało okazać, przyczyną jej męczeńskiej śmierci. Późnym wieczorem 6 czerwca 2000 zadzwoniła do niej pewna nastolatka, prosząc ją o pomoc, gdyż została zgwałcona i jest w ciąży. Siostra, zaangażowana także w obronę życia, postanowiła wyjść jej na spotkanie, które 17-letnia Ambra Gianasso wyznaczyła w mało uczęszczanym o zmierzchu parku w Chiavennie. Tam dołączyły do nich jeszcze dwie koleżanki Ambry: jej rówieśnica Veronica Pietrobelli i o rok od nich młodsza Milena De Giambattista.
Wszystkie trzy były satanistkami i postanowiły złożyć w ofierze swemu „mistrzowi” kogoś z Kościoła. Początkowo zamierzały zabić miejscowego proboszcza ks. Ambrogio Balattiego, ale ponieważ był on dobrze zbudowanym mężczyzną, uznały, że mogłyby mieć trudności z pozbawieniem go życia, toteż ich wybór padł na drobną starszą zakonnicę.
Satanistki poprowadziły ją w bardziej odległe, słabo oświetlone miejsce i tam zadały jej 19 ciosów nożem – o jeden więcej niż było przewidziane, gdyż każda miała uderzyć sześć razy w głowę, ale chciały mieć pewność, że ich ofiara naprawdę nie żyje. Później, przed sądem przyznały, że siostra, umierając, prosiła Boga, aby wybaczył im ich grzech. Śledztwo w tej sprawie nie potwierdziło ewentualnego udziału w zbrodni osób trzecich, a z zapisków młodocianych przestępczyń wynikało, że kilka miesięcy wcześniej ślubowały one posłuszeństwo i wierność szatanowi, co miały przypieczętować ofiarą z krwi.
Po upływie przepisanych 5 lat od śmierci s. Marii Laury – 25 października 2005 ówczesny biskup diecezji Como, Alesandro Maggiolini rozpoczął proces beatyfikacyjny, zakończony 30 maja następnego roku. Od 11 stycznia 2008 sprawa była w Watykanie, a 19 czerwca 2020 Franciszek podpisał dekret uznający męczeństwo włoskiej zakonnicy.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.