Zwiększenie limitów prędkości na autostradach i drogach ekspresowych, a także uporządkowanie przepisów dotyczących stosowania fotoradarów przewiduje nowelizacja Prawa o ruchu drogowym, która weszła w życie w piątek. Policja zapowiada brak pobłażliwości dla kierowców łamiących określone limity.
Nowelizacja została uchwalona przez Sejm w końcu października, prezydent podpisał ją natomiast w połowie listopada. Na ostatnim etapie prac legislacyjnych posłowie zaakceptowali m.in. poprawkę zgłoszona przez Senat, która zwiększyła limit prędkości na autostradach z obecnie dopuszczalnych 130 km/h do 140 km/h, a na drogach ekspresowych ze 110 km/h do 120 km/h. "Warunki techniczne na drogach tych kategorii umożliwiają jazdę z takimi prędkościami, nie obniżając przy tym w istotny sposób poziomu bezpieczeństwa kierujących" - uzasadniali wówczas senatorowie.
Ponadto do ustawy wprowadzono zapis, według którego przy pomiarach dokonywanych przez fotoradary na poziomie do 10 km/h określono próg dopuszczalnego błędu kierowcy w utrzymaniu dozwolonej prędkości. Jak wskazano, podczas prowadzenia samochodu, gdy uwaga kierowcy skupiona jest na drodze, może dochodzić do "niezamierzonego przez kierowcę nieznacznego przekroczenia dopuszczalnej prędkości".
Policjanci zapowiadają jednak, że nie będzie pobłażliwości dla tych kierowców, którzy zdecydują się jeździć powyżej limitów. "Będziemy egzekwować prawo i walczyć z piratami drogowymi. Kierowcy nie powinni liczyć na to, że po podwyższeniu limitów prędkości, przy dopuszczalnym błędzie 10 km/h, będą mogli jeździć po autostradach z prędkością 150 km/h" - powiedział PAP rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.
Jak zaznaczył, przepisy, które obecnie wchodzą w życie, będą na pewno dobre dla tych kierowców, którzy kierują się rozsądkiem. Dodał, że nadal brawura i nadmierna prędkość są w Polsce najczęstszymi przyczynami wypadków. "Powinniśmy pamiętać, że przy dużych prędkościach, w sytuacjach niebezpiecznych, mamy znacznie mniejsze szanse na +wyprowadzenie samochodu+" - wskazał Sokołowski.
Poseł Jan Tomaka (PO) z sejmowej komisji infrastruktury wskazał, że całej nowelizacji nie wolno postrzegać jedynie przez pryzmat nowych limitów prędkości. "Nowela usystematyzuje kwestie związane z fotoradarami, należy się spodziewać, że nowe unormowania w pełni zafunkcjonują za rok, wtedy będzie można dokonać oceny systemu i pomyśleć nad ewentualnymi modyfikacjami" - zaznaczył. Tomaka nie wykluczył, że wówczas parlament może wrócić do limitów prędkości i je obniżyć.
W myśl nowelizacji Inspekcja Transportu Drogowego ma przejąć wszystkie fotoradary od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Na drogach krajowych fotoradary będą mogły być instalowane wyłącznie przez ITD, na wniosek samorządu.
Nowe przepisy mają być podstawą do utworzenia systemu automatycznego nadzoru ruchu drogowego, który połączy wszystkie fotoradary w jedną sieć. Ma ona przede wszystkim przyspieszyć procedury związane z przesyłaniem, obróbką, analizą zdjęć i ustalaniem danych piratów drogowych. ITD otrzymała na ten projekt pieniądze z Unii Europejskiej.
Według planów system ma zostać uruchomiony w lipcu 2011 r. Zdjęcia z fotoradarów będą trafiać do centralnego komputera, będzie on połączony z Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców, aby szybciej ustalać właściciela auta.
Nowelizacja ustawy zakłada również, że z polskich dróg mają zniknąć atrapy fotoradarów, a same fotoradary mają być wyraźnie oznakowane i widoczne tak, by przede wszystkim spełniały rolę prewencyjną. "To dobra zmiana, na drogach muszą funkcjonować tylko sprawne fotoradary, a kierowca musi mieć pewność odnośnie obowiązujących zasad i świadomość nieuchronności ewentualnej kary za przekroczenie przepisów" - powiedział Tomaka.
Nowelizacja m.in. wydłuża również okres postępowania mandatowego z 60 do 180 dni, co w zamierzeniu twórców ustawy ma odciążyć sądy, do których trafiają sprawy, w których nie udało się ustalić kierowcy.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.