Po raz pierwszy od wybuchu afery dioksynowej w Niemczech wyższą niż dopuszczalna zawartość rakotwórczych dioksyn wykryto w mięsie wieprzowym - poinformowało we wtorek ministerstwo rolnictwa Dolnej Saksonii. Według władz skażone mięso nie trafiło do sprzedaży.
Próbki skażonego mięsa pochodziły z gospodarstwa w dolnosaksońskim powiecie Verden. Poziom dioksyn o połowę przekraczał normę. Nakazano ubój 140 z ponad pół tysiąca hodowanych tam świń. Zwierzęta karmione były mieszkanką paszową zawierającą zanieczyszczone dioksynami tłuszcze. Składnik pasz pochodził z firmy w Boesel, będącej partnerem przedsiębiorstwa Harles und Jentzsch ze Szlezwika-Holsztynu, producenta skażonych tłuszczów paszowych, przeciwko któremu prokuratura już wszczęła śledztwo.
Wysoką, lecz jeszcze mieszczącą się w normie zawartość dioksyn stwierdzono także w drugiej próbce mięsa wieprzowego. Farmę, z której pochodziła próbka, objęto zakazem sprzedaży produktów i przeprowadzono kolejne testy.
W zeszłym tygodniu ujawniono, że od dziesięciu miesięcy do hodowców w Niemczech trafiały tony paszy zanieczyszczonej dioksynami. Większą niż dopuszczalna obecność tych rakotwórczych substancji stwierdzono w jajach kurzych.
W sumie 330 gospodarstw w Dolnej Saksonii, hodujących kury-nioski, indyki i trzodę chlewną, nadal nie może sprzedawać swoich produktów w związku z aferą dioksynową. W całych Niemczech zakazem sprzedaży objętych jest jeszcze 558 farm.
Wiceminister rolnictwa Dolnej Saksonii poinformował w rozmowie z telewizją NDR, że skażona dioksynami wieprzowina nie trafiła na półki sklepowe. "Wprowadziliśmy zakaz sprzedaży dla wszystkich gospodarstw, w których wykorzystano zanieczyszczone dioksynami pasze. Mogę być pewien, że skażone mięso wieprzowe nie trafiło do handlu" - powiedział.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.