Jedna z uwag Polski do projektu raportu końcowego MAK stwierdza, że Rosjanie nie powinni byli wydać zgody na lot polskiego samolotu bez rosyjskiego lidera - nawigatora znającego lotnisko docelowe.
Powinni zakazać lądowania
Autorzy uwag do projektu raportu MAK powołują się na relacje świadków przerwanego lądowania rosyjskiego samolotu transportowego Ił-76. "Załoga samolotu pierwsze podejście przerwała nad samym pasem wykonując zakręt () na niebezpiecznie małej wysokości. () Potwierdzeniem tak niskiego odejścia jest zapis rozmów na Stanowisku Kierowania Lotami, gdzie słychać przerażenie w głosach Grupy Kierowania Lotami w związku z zaobserwowaną sytuacją" - napisano.
"Drugie podejście było również nieudane (). Z powyższego można wnioskować, że załoga samolotu Ił-76 wykonała podejście poniżej minimów lotniska bez nawiązania we właściwym czasie kontaktu wzrokowego ze środowiskiem drogi startowej".
"W analizowanej sytuacji (), według przepisów Federalnych Przepisów Lotniczych Wykonywania Lotów w Lotnictwie Państwowym" () operacje startów i lądowań na lotnisku Smoleńsk +Północny+ powinny być wstrzymane" - stwierdza polskie stanowisko.
Braki w dokumentacji
Wśród dokumentów, których Polska nie dostała, mimo że o nie wystąpiła, są m.in. dane dotyczące lotniska Smoleńsk "Północny"; Polsce przekazano jedynie karty podejścia. Nie przekazano dokumentów określających zasady pracy i sposób użytkowania środków ubezpieczenia lotów na lotnisku, w tym schematu rozmieszczenia środków elektro-świetlnych oraz radiolokacyjnych i radionawigacyjnych.
Polacy nie doczekali się też odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób należy interpretować zwrot - "posadka dopołnitielno" oraz czy zabezpieczenie lotniska w środki radiolokacyjne różniło się 7 (wówczas lądowali na nim premierzy Polski i Rosji) i 10 kwietnia (kiedy miała miejsce katastrofa samolotu z polskim prezydentem na pokładzie).
Polacy nie poznali też wyników wykonanego po wypadku oblotu środków radiolokacyjnych i systemów na lotnisku.
Wiele pytań pozostawionych bez odpowiedzi dot. szczegółów technicznych pracy urządzeń na lotnisku oraz roli konkretnych osób na stanowisku kontroli lotów. Rosjanie nie odpowiedzieli na prośbę o przekazanie dokumentu określającego minimalne warunki do lądowania na lotnisku. Nie poinformowano nas też o zakresie obowiązków osób odpowiedzialnych za kierowanie i zabezpieczenie lotów.
Mimo próśb, nie przekazano zapisów wideo ze stanowiska kierowania lotami, ani danych z radarów. Nie poznaliśmy też dokumentów dot. uprawnień kontrolerów.
Nie pozwolono Polakom też na wysłuchanie wszystkich osób, które 10 kwietnia były na stanowisku dowodzenia na lotnisku, w tym szczególnie pomocnika kierownika lotów, kontrolera lotniska i osoby określanej jako "głównodowodzący". Nie wyjaśniono, kto znajdował się na stanowisku dowodzenia przed katastrofą, nie ustalono, w jakim celu tak wiele osób przebywało na stanowisku dowodzenia.
Nie ustalono też kompetencji kierownika lotów w obecności jego przełożonych na stanowisku dowodzenia.
Nie przedstawiono analizy, jaki wpływ miały decyzje osób przebywających na stanowisku dowodzenia i osób odpowiedzialnych w Moskwie na decyzję kierownika lotów dot. skierowania Tu-154M na lotnisko zapasowe i udzielenia zgody na próbne podejście do lądowania w "warunkach meteorologicznych, w których lądowanie samolotu było praktycznie niemożliwe do wykonania".
Strona polska prosiła też o przekazanie oświadczeń załogi oraz zapisów rejestratora rosyjskiego Iła-76, który o mało nie rozbił się na lotnisku niedługo przed katastrofą polskiego samolotu. Przeprowadzono jedną rozmowę z dowódcą tego samolotu. Natomiast MAK odmówił wydania zapisu rejestratora Iła-76. Uznał, że analiza tego lotu nie ma żadnego wpływu na badania katastrofy Tu-154M.
Strona polska nie otrzymała odpisów wyników wszystkich przeprowadzonych ekspertyz technicznych, ani dokumentacji fotograficznej miejsca zdarzenia, w tym zdjęć wykonanych bezpośrednio po katastrofie.
Rosjanie nie odpowiedzieli też na pytanie, czy na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia próbował lądować jakikolwiek samolot, zanim wylądował tam polski Jak-40.
Bez odpowiedzi pozostały też pytania o to, kto, kiedy i jak uruchomił system ratownictwa lotniczego i naziemną akcję ratowniczą; o czas i sposób działania ratowników (m.in. kiedy odnaleziono ofiary katastrofy); a także o zasady organizacji i działania systemu ratownictwa lotniczego i wyposażenie ratownicze na lotnisku.
Mimo polskich próśb i odpowiednich zapisów załącznika 13 do Konwencji Chicagowskiej, nie umożliwiono też polskiemu akredytowanemu przedstawicielowi płk Edmundowi Klichowi udziału we wszystkich naradach informujących o postępie badania przyczyn katastrofy.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.