Jako „znak nadziei” określił włoski dziennik „Avvenire” uchwaloną 20 stycznia przez Parlament Europejski rezolucję w obronie prześladowanych chrześcijan i przestrzegania wolności religijnej na świecie.
Pismo, związane z episkopatem Włoch, zwraca uwagę zwłaszcza na fakt, że europosłowie przyjęli ten dokument ogromną większością głosów i że z inicjatywą w tej sprawie wystąpili Włosi: Mario Mauro i Gianni Pittella. Luigi Geninazzi – autor artykułu-komentarza „Straszna rana, która krwawi” – podkreślił, że trzeba było wielu apeli i nawoływań, aby „Europa w końcu uderzyła” i przypomniał, że nie jest to pierwsze wystąpienie zgromadzenia w Strasburgu na ten temat. W 2007 europarlamentarzyści również wystąpili w obronie prześladowanych chrześcijan, ale wówczas ograniczyli się jedynie do potępienia konkretnych aktów przemocy w Iraku i Pakistanie.
Obecnie także nawiązano do zamachów, z początku tego roku w Nigerii i Egipcie, ale rezolucja „rozszerza spojrzenie, uznając istnienie strategii antychrześcijańskiej w wymiarze globalnym, której nie można już przemilczać i która jest udokumentowana na podstawie danych uzyskanych nie tylko od instytucji międzynarodowych jak ONZ czy OBWE, ale – po raz pierwszy – od organizacji religijnej, jaką jest «Pomoc Kościołowi w Potrzebie»” – zauważył włoski publicysta.
Jego zdaniem najbardziej znaczącą nowością polityczną tego dokumentu jest żądanie, aby Unia Europejska łączyła zawierane przez siebie porozumienia o współpracy z krajami spoza naszego kontynentu z żądaniem poszanowania wolności religijnej i ochrony wspólnot chrześcijańskich. „Teraz już wysoka przedstawicielka UE ds. polityki zagranicznej baronowa Catherine Ashton nie będzie miała alibi i nie będzie mogła usprawiedliwiać swych obaw, mając wyraźny mandat do interweniowania w obronie chrześcijan zagrożonych i ciemiężonych w wielu częściach świata” – stwierdził z uznaniem autor komentarza.
Jednocześnie przyznał, że nie będzie to łatwe zadanie, gdyż jeszcze przed głosowaniem w Strasburgu przywódcy niektórych krajów arabskich sprzeciwili się stanowczo „próbom ingerencji zagranicznej pod pretekstem ochrony mniejszości chrześcijańskich na Bliskim Wschodzie”. A przecież szacunek dla podstawowego prawa do wolności religijnej i możliwości korzystania z niej bez ograniczeń i gróźb nie jest mieszaniem się w sprawy wewnętrzne – zaznaczył Geninazzi. Przypomniał słowa Jana Pawła II, który w swoim czasie wspomniał o obowiązku „ingerencji humanitarnej”, dodając, że „nie chodzi oczywiście o wysyłanie wojsk ani o blokady gospodarcze”. Należy po prostu łączyć podpisywanie układów dwustronnych z państwami trzecimi z poszanowaniem i obroną mniejszości religijnych w każdym społeczeństwie – zaznaczył dziennikarz.
Zauważył, że szczególnie trudne są stosunki z krajami o większości islamskiej. Niedawna decyzja rady uniwersytetu al-Azhar w Kairze o zawieszeniu dialogu z Watykanem po wystąpieniu Benedykta XVI po zamachu na kościół koptyjski w Aleksandrii świadczy o niezrozumieniu przez nich jego rzeczywistych intencji. Papież, „prosząc o ochronę wspólnoty koptyjskiej, stał się rzecznikiem całego chrześcijaństwa, nie tylko Kościoła katolickiego” – czytamy w artykule.
Autor zaznaczył, że Ojciec Święty nigdy nie żądał uprzywilejowanego traktowania „swoich”, ale apelował o gwarancje wolności i bezpieczeństwa dla wszystkich, łącznie z muzułmanami. „Jest to wyciągnięta ręka, a nie zaciśnięta pięść” – podkreślił Geninazzi. „Od dawna ośmielamy się mieć nadzieję na wydanie fatwy [dekretu – KAI] przeciw mordowaniu bezbronnych chrześcijan, uroczystego aktu, współbrzmiącego z wezwaniami papieskimi do wszystkich, którzy wierzą w Boga, aby nigdy nie zabijali w Jego imię i do kroczenia drogą pokoju. I nadal na to czekamy” – napisał włoski publicysta. I dodał: „Straszna rana prześladowań religijnych krwawi na oczach wszystkich”.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.