„Kościół synodalny to wspólnota, która idzie po śladach Jezusa, która Go naśladuje, która szuka człowieka na peryferiach po to, by go podnieść. To najprostsza definicja synodu” – mówił ks. prof. Paul Zulehner na spotkaniu z Radą Duszpasterską archidiecezji gnieźnieńskiej.
Ks. prof. Zulehner jest znanym teologiem, emerytowanym profesorem Uniwersytetu Wiedeńskiego. Zajmuje się tematyką obecności Kościoła we współczesnym świecie. W ostatnim tygodniu gościł m.in. na Wydziale Teologicznym UAM w Poznaniu. W piątek 22 października przyjechał do Gniezna, gdzie spotkał się z Radą Duszpasterską archidiecezji gnieźnieńskiej.
Wcześniej poprowadził wykład dla kleryków gnieźnieńskiego seminarium duchownego. Tematem spotkania teologa z Archidiecezjalną Radą Duszpasterską była synodalność w Kościele. Popołudniowy panel wykładowo-dyskusyjny wpisał się w prace procesu synodalnego, który przed kilkoma dniami został zainaugurowany w Kościołach lokalnych na całym świecie. Gościowi z Austrii towarzyszył ks. Mieczysław Polak, profesor UAM w Poznaniu i jednocześnie koordynator procesu synodalnego w archidiecezji gnieźnieńskiej.
Znany pastoralista wielokrotnie podkreślał, że synodalność wskazuje, iż Kościół jest wspólnotą w drodze. „Droga to najstarsze imię Kościoła” - mówił. Proces synodalny, który rozpoczął się w całym Kościele, jest „chodzeniem po śladach Jezusa”. Określają go trzy podstawowe pojęcia: spotkanie, słuchanie i rozeznawanie.
Potrzeba wzajemnego słuchania wynika z faktu, iż w każdym ochrzczonym człowieku obecny jest Duch Święty. Jak przekonywał profesor, nie jest On dany jedynie hierarchii kościelnej, ale żyje w każdej kobiecie i w każdym mężczyźnie, którzy należą do Kościoła. „Kościół, który nie słucha, nie słucha również Ducha Świętego” - podkreślił ks. Zulehner.
Duchowny omówił istotę synodalności w oparciu o historię uzdrowienia trędowatego z Ewangelii św. Mateusza, która została zwizualizowana na jednej ze stron Ewangeliarza z Echternach. Obraz ten – podkreślał – ukazuje Jezusa schodzącego do trędowatego z góry na dół. Kościół synodalny rozpoczyna się „na górze”. To Kościół, który idzie od Boga. W synodzie chodzi najpierw o to, by wspólnota weszła „na górę”, by spotkała się z Bogiem na modlitwie, w Eucharystii, w Piśmie Świętym.
Zaraz potem rozpoczyna się schodzenie Jezusa „w dół”, w stronę trędowatego - mówił duchowny. - To obraz wspólnoty Kościoła, który schodzi do ludzi żyjących na peryferiach, a którym – podobnie jak trędowatemu – brakuje tego, co stanowi o prawdziwym życiu: „być kimś”, „móc działać”, „być we wspólnocie”. Celem spotkania z Jezusem jest jednak „zmartwychwstanie do życia”, którego doświadczył trędowaty. Jak podkreślił profesor, jest to jasne kryterium dla każdego duszpasterstwa: „Czy ludzie w naszych wspólnotach mogą odetchnąć, czy otrzymują życie, czy mogą podnieść głowę?”
Na końcu omawianej sceny, przypomniał duchowny, widoczne są osoby obrazujące ludzi współczesnych. „To właśnie Kościół synodalny, idący za Jezusem i naśladujący Go. Naśladowanie jest centralnym pojęciem dla Kościoła – iść po śladach Jezusa. Kościół synodalny to Kościół, który idzie od Boga, idzie za Jezusem, patrzy na Jego ręce, idzie do człowieka będącego na obrzeżach po to, by go podnieść. To najprostsza definicja synodu” – podsumował profesor.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.