Ks. Giuseppe Tedesco z włoskiego Busto jechał busem prawie dobę, żeby z granicy polsko-ukraińskiej zabrać 10 osób, wśród których było 8 dzieci w wieku od 9 do 15 lat oraz młoda matka z niemowlęciem urodzonym 9 lutego.
Kapłan jechał po uchodźców 20 godzin, nie zatrzymując się. Do Busto Arsizio wrócili wczoraj nad ranem o 4.30. "Wieść o przedsięwzięciu, o którym ksiądz wcześniej mówił podczas niedzielnej Mszy św., szybko rozniosła się po miejscowości, a na furgonetkę z gośćmi czekał w nocy burmistrz Antonelli, przepasany trójkolorową szarfą" [którą urzędnicy włoscy zakładają na oficjalne uroczystości - przyp. red.] - pisze "Avvenire", największy włoski dziennik katolicki.
Inicjatywa poruszyła całe miasteczko. Ludzie witali zaspane dzieci, wodzące zmęczonym wzrokiem. Pytali, czy się cieszą, że przyjechały do Włoch. "Tak. Żeby nie być wśród bomb" - odpowiedziało jedno z nich. "Pan Bóg nam pomógł" - mówi ks. Giuseppe na filmie, który krąży w internecie. "Inaczej nie dałbym rady 20 godzin w busie...".
Na pytanie, co nazajutrz, po zasłużonym śnie, jedno z dzieci powiedziało portalowi Varesenoi.it: "Lasagna". Kuchnię włoską znają już dobrze, bo to dzieci z Czernobyla, które były już goszczone przez rodziny z tego rejonu podczas wakacji letnich i świąt Bożego Narodzenia.
Ksiądz Tedesco zaznacza, że część dzieci będzie gośćmi parafii, a część trafi do włoskich rodzin. Przerywa wypowiedź, zwracając się do dzieci: "Okryjcie się dobrze, na granicy dość się namarzłyście".
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.