Piloci Tu-154 mieli przed startem prognozę mówiącą o "silnym zamgleniu" na smoleńskim lotnisku. Mogli startować, ale powinni liczyć się z koniecznością lądowania na zapasowym lotnisku - powiedział dziennikarzom w piątek doradca szefa MON gen. Bogusław Pacek.
W wywiadzie dla piątkowej "Gazety Wyborczej" Pacek ujawnił, że piloci przed wylotem do Smoleńska otrzymali prognozę mówiącą o silnym zachmurzeniu i widoczności 1-3 tys. metrów.
Na konferencji prasowej w Elblągu Pacek wyjaśnił, że dowódca prezydenckiego tupolewa otrzymał przed wylotem dwie prognozy pogody. Pierwsza, która cytowano dotychczas, mówiła o dobrej widoczności do 5 tys. m. Piloci otrzymali jednak też prognozę mówiącą o silnym zamgleniu.
"10 kwietnia o 6 rano przedstawiciele wojskowej służby meteorologicznej przekazali załodze samolotu posiadany stan wiedzy w zakresie pogody. Więc raport MAK, który mówił, że piloci wylecieli bez takiej wiedzy, jest nieprawdziwy" - powiedział gen. Pacek.
"Została zacytowana jedna (prognoza - PAP), a nie zacytowano drugiej" powiedział Pacek. Dodał, że zna dokument, "w którym jest druga prognoza pogody". "Piloci znali dwie" - podkreślił.
Zapytany, kiedy dowódca tupolewa otrzymał drugą prognozę, generał odpowiedział: "w wojsku meteorolodzy sporządzają zawsze dwie prognozy, jedna po drugiej".
Zdaniem generała prognoza nie zabraniała załodze startu, jednak wskazywała na trudności, które mogą wystąpić na lotnisku w Smoleńsku. "Dane, które posiadaliśmy tego dnia wskazywały, że będzie trudno, ponieważ główne słowo użyte w znanej mi prognozie to silne zamglenie" - powiedział gen. Pacek.
Według generała, piloci "mając prezydenta na pokładzie powinni zastanowić się, czy startować i mieć w głowie, że trzeba liczyć się z tym, że wylądują na zapasowym lotnisku".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.