Beczkę soli trzeba z nim zjeść? Na początek jest znacznie lepszy sposób.
Chcesz poznać człowieka? Posłuchaj co i jak mówi – powtarzali po wielokroć mędrcy w księgach Starego Testamentu. To prawda. Nic tak dobrze nie charakteryzuje ludzi jak ich własne wypowiedzi. Wychodzi w nich zarówno zdecydowanie i pewność siebie jak i niepewność czy niezdecydowanie. Zarówno życzliwość, stateczność, umiarkowanie i mądrość, jak i paskudne cechy charakteru: kłótliwość, łatwe posądzanie o zło i wszelkiej maści głupota. W relacjach twarzą w twarz ludzie się jeszcze chyba jakoś bardziej hamują. Ale w internecie...
Ot, przeglądałem w weekend sporo postów na Twitterze. W sprawie ukraińskiej ofensywy w okolicach Charkowa. „Klasyczne” media nabrały wody w usta, bo pojawiło się mnóstwo nieprawdopodobnych i sprzecznych informacji, więc by nie opowiadać bajek z mchu i paproci faktycznie zalecana była ostrożność. Ludkowie na Twitterze takich oporów nie mieli i podawali dalej, co do nich doszło. W gąszczu niepewnych informacji ważnym stało się stosowanie kryterium prawdopodobieństwa. Ot, pojawienie się jakiegoś ukraińskiego wojska wiele kilometrów na wschód od miejsca, w którym – jak wskazywały inne doniesienia – operowało, musiało budzić podejrzenia. Nie, nawet nie o celową dezinformację, ale że jeśli już, to jest to raczej jakiś oddział dywersyjny, nie część regularnego natarcia... Przy okazji jednak można było zobaczyć, jak ludkowie mylą fakty ze swoimi przypuszczeniami i jak łatwo przy tym się zacietrzewiają. Ot, dostało się od niektórych jednemu z znawców tematu – wiem, bo obserwuję jego analizy od miesięcy – że nie widzi tego, co przecież widzieć powinien, że jest defetystą i pewnie na usługach Ruskich... Jakoś nie usłyszeli tego, co ja np. usłyszałem: że fakty są jakie są, a mówienie o przyszłości na podstawie tego, co by się chciało żeby było, nijak ma się do rzeczywistości. Zdarzało się przy tym, że mylili Charków z Chersoniem i parę innych... Wiadomo, to na Ch i to na Ch i oba w Ukrainie, ale to zupełnie inny odcinek ukraińsko-rosyjskiego frontu. No ale oni wiedzieli i surowo oceniali....
Zresztą czytając potem różne komentarze specjalistów miałem wrażenie, że oni też mieli dość mętne pojęcie o tym, cóż to na tej wojnie właśnie się wydarzyło. Ot, powtarzana przez niektórych z nich teza, że działania pod Chersoniem miały odciągnąć uwagę Rosjan od wielkiej ofensywy pod Charkowem... No, tylko że, po pierwsze, pod tym Chersoniem ofensywa chyba naprawdę poszła, tyle że nie za bardzo się udała i teraz trwa „młocka”. A po drugie, ważniejsze, ta ofensywa pod Charkowem wcale nie była wielką; zrobiona była niewielkimi siłami, tyle że wskutek niedostatecznego obsadzenia tego terenu rosyjskimi wojskami tym niewielkim siłom, dobrze wyszkolonym i zmotywowanym oraz dobrze dowodzonym, udało się zrobić ogromne postępy. Kiedy więc „specjalista” w swoim komentarzu zdaje się tego nie wiedzieć, to już wiem jaki z niego specjalista....
Czemu o tym mówię? Po pierwsze dlatego, że nie chcę pisać o tym, co ludzie wypisują gdy chodzi o konflikt między zwolennikami a przeciwnikami dzisiejszego obozu władzy. A widzę, że temperatura sporu, kaliber oskarżeń w związku z przyszłorocznymi (!) wyborami. znów rośnie. Choć od ponad dekady relacje te ciągle są przecież gorące. W obu przypadkach – i w przepychankach dotyczących naszych polityków i oceny sytuacji na Ukrainie – widzę, że ludzkie poglądy, opinie, miewają się często nijak do faktów. W ocenach naszej polityki mógłbym się mylić. Gdy jednak to zjawisko znajduję i w dyskusjach o sytuacji na frontach Ukrainy to znaczy, że coś w tym jest. Ludzie wiedzą swoje i fakty do niczego im nie są potrzebne. No, ewentualnie z całej masy wielu dostępnych łatwo wybierają te, które pasują do ich tez. Tych, które nie pasują nie widzą. No i głośno krzyczą. Krzyk zastępuje argumenty. Niestety...
A pod drugie... Warto pamiętać, że także Kościół dość często staje się dziś ofiarą takiego stylu. Fakty, rzetelne rozeznanie spraw, niewielu interesuje. Ważne co uważam. A że na podstawie tego, że widziałem czarnego barana nie można wyciągać wniosku, że wszystkie barany są czarne? A kogo to obchodzi...
Co ciekawe, podobnie w sumie jest w „dyskusji” między nauką a wiarą. Od co najmniej kilkudziesięciu lat. Ale o tym już innym razem...
PS. Dzień później życie dopisało do tego komentarza zaskakującą drugą część. Przykład. Z Facebooka. Komentarz do jednego z naszych rozważań. Piszący je zdecydowanie nie znają treści tego rozważania. Ale to tak jest: nie wiem, to się wypowiem
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.