Rosja nie porzuciła celu przejęcia kontroli nad Ukrainą, jednak maskuje swoje zamiary, by zmylić Zachód - pisze amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) w najnowszej analizie.
"Kreml nie porzucił swoich maksymalistycznych celów dotyczących zaprowadzenia kontroli nad Ukrainą, tylko najprawdopodobniej częściowo je maskuje, by wprowadzić w błąd kraje Zachodu, które mają naciskać na Ukrainę w sprawie dążenia do pokoju" - czytamy.
ISW podkreśla, że rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow 21 listopada powiedział, iż zmiana obecnych władz w Kijowie nie jest celem rosyjskiej "specjalnej operacji wojskowej" (wojny) na Ukrainie i zaznaczył, że prezydent Władimir Putin "już wcześniej o tym mówił".
Jednak - jak wskazują analitycy - Putin twierdził w ostatnim czasie m.in., że Ukraina "straciła swoją suwerenność" i znalazła się całkowicie pod kontrolą NATO, że Rosja "stworzyła" Ukrainę i to ona może być "jedynym prawdziwym gwarantem suwerenności" Ukrainy. Powtarzał też, że konieczna jest "denazyfikacja" Ukrainy.
Te postulaty Putina są równoznaczne z wymogiem zmiany władz w Kijowie, nawet jeśli nie powiedział tego wprost - podkreśla ISW.
"Maskowanie przez Kreml jego celów, które jest najprawdopodobniej skierowane do zachodnich odbiorców, dezorientuje rosyjskich zwolenników wojny" - piszą eksperci.
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.