W rosyjskiej bazie wojskowej w okupowanym mieście Berdiańsk, na południu Ukrainy, doszło do trzech potężnych wybuchów, a następnie 15 eksplozji o mniejszej sile; na miejscu zdarzenia wybuchł duży pożar - poinformował portal Suspilne za lojalną wobec Kijowa przewodniczącą administracji Berdiańska Wiktorią Haliciną.
W kierunku bazy wyjechały niemal wszystkie dostępne w mieście karetki pogotowia i wozy straży pożarnej - dodała Halicina, cytowana przez Suspilne.
"U sąsiadów (z Berdiańska) jest głośno już drugi dzień z rzędu. Według doniesień miejscowych okupantom coś nie wyszło w okolicach lotniska, gdzie rozmieścili wcześniej swój sprzęt wojskowy i drony. (...) Wybuchy słyszało całe miasto" - napisał na Telegramie proukraiński mer kontrolowanego przez Rosjan Melitopola Iwan Fedorow (https://tinyurl.com/3s3ftdaz).
Liczący przed rosyjską inwazją ponad 100 tys. mieszkańców i położony nad Morzem Azowskim Berdiańsk został opanowany przez wojska najeźdźcy 27 lutego, trzy dni po inwazji Kremla na Ukrainę. W drugiej połowie marca ukraińskie siły zniszczyły stacjonujący w Berdiańsku rosyjski okręt desantowy Saratow, należący do Floty Czarnomorskiej.
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę
Kilka godzin po serii eksplozji, do których doszło w pobliżu lotniska w okupowanym Berdiańsku, na południu Ukrainy, odnotowano potężny wybuch na lotnisku w nieodległym Melitopolu, również kontrolowanym przez siły agresora - powiadomił w czwartek lojalny wobec Kijowa mer Melitopola Iwan Fedorow. "Weryfikujemy informacje na temat strat wroga" - napisał Fedorow na Telegramie.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.