W kwestii reakcji na przestępstwa księży Eugeniusza Surgenta i Józefa Loranca, którzy w latach 60. i 70. wykorzystywali seksualnie małoletnich, nie można kard. Karolowi Wojtyle zarzucić żadnych zaniedbań - powiedział PAP koordynator KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży oraz dyrektor Centrum Ochrony Dziecka ojciec Adam Żak.
W rozmowie z PAP o. Adam Żak pytany był o tekst Tomasza Krzyżaka i Piotra Litki opisujący sprawę ks. Eugeniusza Surgenta, który przez kilkadziesiąt lat molestował chłopców, który ukazał się w dniach 26-27 listopada na łamach dodatku "Plus Minus". - Niestety wciąż nie znamy szczegółów tej sprawy, ponieważ dokumenty dotyczące archidiecezji krakowskiej - o ile takie istnieją - nie zostały przebadane ani w żaden sposób udostępnione. Mam nadzieję, że archidiecezja krakowska wkrótce to zrobi. Tekst redaktorów Krzyżaka i Litki bazuje na materiałach z akt Surgenta i Loranca, które znaleźli w archiwach IPN - mówił o. Żak. Przypomniał również, że ks. Surgent, choć teologię studiował w Krakowie i tam został wyświęcony, a potem pracował w archidiecezji krakowskiej, to inkardynowany był do diecezji lubaczowskiej, co oznacza, że wg prawa kanonicznego mógł być karany tylko przez biskupa tej diecezji.
- Wygląda na to, że postępowanie władz archidiecezji krakowskiej było poprawne i zgodne z kompetencjami jakie posiadał abp Wojtyła. Ks. Surgent został wydalony z archidiecezji krakowskiej i więcej do Krakowa nie wrócił. A to, jakie były jego dalsze przestępstwa, tolerowane przez władzę świecką, nie było w żadnym wypadku odpowiedzialnością kard. Wojtyły. Oczywiście, pozostają pytania i wątpliwości dotyczące odpowiedzialności rządców diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej i pelplińskiej, gdzie Surgent po odbyciu kary więzienia się znalazł i niestety, dalej krzywdził - mówił koordynator KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży.
- Historia przestępstw oraz działań i zaniechań władzy państwowej, jak również zgodne z ówczesną wiedzą i prawem kanonicznym postępowanie Kościoła pokazują, że krzywda osób zranionych przestępstwem mało się liczyła. Sprawa ks. Surgenta wyraźnie pokazuje, że sprawy wykorzystywania seksualnego małoletnich sprzed lat wciąż wymagają wyjaśnienia i przesłuchania świadków, pomimo iż sprawcy przestępstw nie żyją i nie można wytoczyć im formalnego procesu. Niestety, jak dotąd takich badań historycznych w Polsce nie było. Teraz, póki jeszcze żyją poszkodowani, trzeba zebrać ich świadectwa i oddać im sprawiedliwość - dodał.
PAP zapytał także jezuitę o drugi opisany przypadek dotyczący księdza Józefa Loranca, duchownego archidiecezji krakowskiej, który wykorzystywał seksualnie dziewczynki. Ojciec Adam Żak wyjaśnił, że sprawa ks. Loranca została załatwiona bardzo dobrze - szybko i transparentnie. Zdaniem jezuity prawidłowo zareagował nie tylko kard. Wojtyła, ale także proboszcz parafii w Jeleśni i wsi Mutne, w której doszło do molestowania seksualnego kilku dziewczynek podczas lekcji religii, a także ksiądz dziekan, który nakazał proboszczowi natychmiastowe poinformowanie arcybiskupa.
- Dziekan pojechał do kard. Wojtyły razem z ks. Lorancem, który do wszystkiego się przyznał. Kard. Wojtyła postąpił zgodnie z prawem kanonicznym: wycofał ks. Loranca z posługi duszpasterskiej, skierował go do życia w odosobnieniu w klasztorze i rozpoczął dochodzenie wstępne. Wszystko to w oczekiwaniu na zakończenie procesu świeckiego, który już się wtedy toczył. Sąd skazał ks. Loranca na 2 lata bezwzględnego więzienia - tłumaczył jezuita, przypominając, że po odbyciu kary duchowny przebywał w odosobnieniu, a kard. Wojtyła napisał wówczas do niego list.
- List ten mógłby być przykładem prewencji interwencyjnej dla wielu późniejszych spraw. Kard. Wojtyła pisał w nim, że wprawdzie Sąd Metropolitalny skorzystał z przysługującego mu prawa odstąpienia od wymierzenia kary kanonicznej, ponieważ uznał, że karę tę wymierzyła już władza świecka. Jednak - jak pisał Wojtyła - każde takie przestępstwo musi zostać ukarane - powiedział o. Żak i podkreślił, że na podstawie dostępnych dokumentów nie można kardynałowi Wojtyle. zarzucić żadnych zaniedbań ani żadnego zwlekania.
Zobacz też:
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.